Foto: Dariusz Krzywański

Jego kariera rozwija się bardzo szybko, a na arenie międzynarodowej uzyskuje coraz lepsze wyniki. Zapraszamy na obszerną rozmowę z Filipem Maciejukiem. 

Etapy na Skopence, wygrana w Grudziądzu – wyścigi w Polsce w tym roku zdecydowanie zdominowałeś. Z czego to wynika? Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

Bardzo się cieszę z tych wszystkich wyników, które w tym roku udało mi się do tej pory osiągnąć. W Grudziądzu wystartowałem bardzo zmotywowany. Forma była i liczyłem na dobry rezultat. Na początku nie było zbyt dobrze, ale na trzecim etapie udało się wygrać i zgarnąć koszulkę lidera. Fajnie, że utrzymaliśmy ją do końca. Wyścig Przyjaźni Polsko – Ukraińskiej miałem potraktować treningowo. Było to dla mnie ciekawe przetarcie, ponieważ mogłem powalczyć z orlikami. Nie było presji, był to typowy wyścig na sprawdzenie się. Postanowiłem na maksa pojechać czasówkę. Gdy dojechałem na metę miałem najlepszy czas, ale przede mną było jeszcze sporo startujących. Byłem już wtedy bardzo zadowolony i postanowiłem jechać do hotelu. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy trener zadzwonił i oznajmił mi, że wygrałem ten etap! Na kolejnym etapie atakowaliśmy i pewnym momencie udało się odjechać. Przede mną kręcił jeszcze Kuba Jąkała, ale udało się do doścignąć i wygrać kolejny etap. Te wyniki było możliwe dzięki zgrupowaniom w Chorwacji i Polsce. To mój ostatni rok juniora i moja motywacja jest coraz większa. Muszę zrobić krok w przód w karierze, która tak naprawdę dopiero się zaczyna.

Nieźle radziłeś sobie w belgijskich klasykach, lubisz takie wyścigi?

Ten sezon zacząłem dość wcześnie, bo właśnie na tych klasykach. Obsada była bardzo dobra, co potwierdza choćby jazda Thomasa Pidcocka, czyli mistrza świata juniorów w przełajach. Na obu zająłem trzynaste miejsca, ale noga była zdecydowanie na lepszy wynik. Jednak to tylko kolarstwo i bywa tak, że zabranie się w nieodpowiedni odjazd niweluje szanse na lepszy wynik. Lubię takie wyścigu, ponieważ są krótkie, sztywne i dynamiczne podjazdy. Zmuszają one do krótkiego, ale intensywnego wysiłku. A taka jazda bardzo mi odpowiada.

Jaka pogoda bardziej Ci sprzyja? Wolisz jeździć w tropikalnych warunkach, czy raczej pomaga Ci na przykład deszcz czy silny wiatr?

Tak naprawdę dla mnie pogoda nie ma większego znaczenia. Choć nie ukrywam, że najlepsze połączenie to 20 stopni Celsjusza i padający deszcz.

Nie do końca byłeś zadowolony z Paryż – Roubaix. Czego zabrakło do dobrego wyniku? Może faktu, że nie ma się gdzie do tego wyścigu dobrze przygotować?

Prawdę mówiąc cały czas w głowie mam Paryż – Roubaix. Zastanawiam się co poszło wtedy nie tak. I myślę, że jednak brak podobnych warunków do trenowania u nas może mieć ogromnie znaczenie.

W moim cyklu „W ogniu pytań” powiedziałeś, że Twoim autorytetem jest Tony Martin.  W przyszłości chcesz być kolarzem jego pokroju?

Tony Martin to bardzo wszechstronny kolarz. Świetny czasowiec, umie jeździć po brukach czy pagórkach. Tak jak kiedyś powiedziałem, to mój autorytet. Bardzo bym chciał być kiedyś takim zawodnikiem, jakim jest „Panzerwagen”.

Uzyskałeś świetny rezultat w Trofeo Karslberg.  Za Tobą uplasowali się choćby Norweg Leknessund czy Holender Zijlaard. Możesz przybliżyć czytelnikom ten sukces?

Ten wyścig był dla mnie bardzo ważny w tym sezonie. Wiedziałem od starszych kolegów, że najważniejsza będzie jazda indywidualna na czas. To jest coś, w czym ja czuję się bardzo dobrze. To było ciężkie 12 kilometrów. Najpierw 1500 metrów podjazdu, potem zjazd, a następnie droga praktycznie cały czas wznosiła się w górę. Pojechał na 110 % swoich możliwości i awansowałem w generalce na piąte miejsce. Nie ukrywam, że na ostatnim etapie chcieliśmy jeszcze to poprawić, ale się nie udało. Jednak tak wysoka pozycja w wyścigu dającym punkty UCI cieszy podwójnie. Wynik zdecydowanie mnie ucieszył i podniósł pewność siebie.

Przed Tobą mistrzostwa Polski. Celem będzie obrona tytułu na czasówce, czy też walka w wyścigu ze startu wspólnego?

W głowie jest obrona złotego medalu w jeździe indywidualnej na czas. Jednak nie zamierzam odpuścić walki w wyścigu ze startu wspólnego.

Analizowałeś trasę MŚ w Bergen? Jest szansa na lepszy wynik niż w roku ubiegłym?

Muszę szczerze przyznać, że jeszcze nie jestem myślami tak daleko. Skupiam się na kolejnych wyścigach. Chcę także wystartować z reprezentacją na mistrzostwach Europy. Tam liczę na dobry wynik i poprawę w stosunku do poprzedniego roku.

Jak chciałbyś pokierować swoją karierą? Specjalista od czasówek czy raczej kolarz kompletny, na wyścigi etapowe?

Nie zastanawiałem się zbytnio nad tym. Podoba mi się bardzo jazda na czas, ale także lubię wyścigi klasyczne. W czym będę się specjalizować to pokażą kolejne sezony.

Czy mimo młodego wieku pojawiły się już jakieś propozycje transferowe? Jakieś rozmowy dotyczące przyszłości?

Na razie nie chcę zapeszać, ale prawdę mówiąc pojawiły się jakieś propozycje dotyczące mojej przyszłości. Ja jednak skupiam się na moich kolejnych startach i to jest dla mnie najważniejsze.

Poprzedni artykułTour de Slovenie: Sam Bennett najszybszy
Następny artykułSter ZLM Toer: Etap dla Groenewegena, Roglic nadal liderem
Pismak z pasji, nie z wykształcenia. Wielbiciel scoutingu i skarbów kibica. Pisze to co myśli, a nie co wypada.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments