©BORA-hansgrohe / Stiehl Photography

Nie tak miał wyglądać dla czeskiego kolarza Leopolda Königa pierwszy sezon z niemiecką drużyną BORA-hansgrohe. Z powodu kontuzji wyścig Critérium du Dauphiné jest dopiero jego drugim startem w 2017 roku. 

28 stycznia Leo König stanął na starcie jednodniowego wyścigu na Majorce – Trofeo Andratx-Mirador des Colomer, ale go nie ukończył. Od tej pory Czech oglądał wyścigi w telewizji, co jak twierdzi, pomogło mu utrzymać motywację do leczenia i treningów.

To prawda, obejrzałem wiele wyścigów w telewizji. To pomogło mi pozostać zmotywowanym, ponieważ niejako wciąż czułem związek z kolarską rodziną. Ale świetnie jest wrócić do ścigania. Nie mogę się doczekać momentu, gdy znów poczuję ból w nogach, pójdę na miły masaż, będę podróżował itd. Bardzo chciałbym odnaleźć także wyścigowy rytm, ale jednocześnie jestem trochę zdenerwowany, ponieważ po tak długiej przerwie kompletnie nie wiem, na co mnie stać

– mówił Leopold König oficjalnej stronie internetowej drużyny BORA-hansgrohe przed pierwszym machnięciem flagą w „Delfinacie”.

Według pierwotnych planów były kolarz Team Sky miał być liderem podczas setnej edycji Giro d`Italia. Jednak wraz ze sztabem medycznym niemieckiej drużyny, podjęto decyzję, by opuścił włoski wielki tour i w pełni wyleczył kontuzję. Poza tym w założeniu były przynajmniej cztery tygodnie solidnych treningów przed kolejnym startem.

Jestem po treningach na wysokości w Osttirolu. We Francji moim głównym celem będzie, tak, jak powiedziałem wcześniej, odzyskanie wyścigowego rytmu. Podchodzę do Critérium du Dauphiné z tzw. filozofią dzień po dniu. Jestem pewien, że po tym wyścigu będę w zupełnie innej, lepszej sytuacji niż znajduję się obecnie

-wyjaśnił König.

Czech będzie budował formę przede wszystkim na hiszpańską Vueltę (na razie nie wiadomo, czy wystartuje w Tour de France). W ostatnim z trzech wielkich tourów największe sukcesy odniósł w 2013 roku – wygrał etap oraz zajął trzynaste miejsce w klasyfikacji generalnej.

Na pierwszym etapie Dauphiné stracił do zwycięzcy Thomasa de Gendta (Lotto-Soudal) ponad osiem minut.

Poprzedni artykułMemoriał Joachima Halupczoka – wyniki
Następny artykułThomas de Gendt: „Miałem mieć koszulkę w grochy, a okazało się, że założyłem inną”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments