fot. Giro d'Italia

Monumentalne Alpy czy szczerbate Dolomity? Po co wybierać? By zanurzyć się w deszczu prosecco i różowego confetti w Mediolanie, triumfator setnej edycji Giro d’Italia zmuszony będzie w jak najlepszym zdrowiu przetrwać wspinaczkę na najbardziej legendarne przełęcze zarówno Piemontu, jak i Trentino. I nawet jeśli przesycony aurą nerwowego oczekiwania berek dookoła Stelvio przyprawił zazwyczaj zrelaksowanego lidera wyścigu o problemy gastryczne, Dolomity nie muszą sięgać nieba, by zagwarantować emocje na poziomie hors categorie. W menu na czwartek Trentino Royale.

Dyskusja na temat tego, który z górskich etapów jubileuszowej edycji La Corsa Rosa zasłużył na miano królewskiego trwa w najlepsze, jednak z perspektywy obserwatora znacznie istotniejszy od sztucznie nadawanych tytułów czy premii pod patronatem legend włoskiego kolarstwa jest potencjał do generowania ekscytującego spektaklu sportowego. Współczynnikiem mityczności czy nawet stopniem trudności żadna z pokonywanych podczas czwartkowego odcinka przełęczy nie dorówna Mortirolo czy Stelvio, jednak hasłem dnia będzie tym razem skumulowany wysiłek.

Profil etapu z Moeny do Ortisei wiedzie przez Passo Pordoi, Passo Valparola, Passo Gardena, Passo Pinei i finałowy podjazd do Val Gardeny, szczerząc się niczym rekiny tańczące w coraz ciaśniejszym kręgu wokół dzielnie broniącego maglia rosa Toma Dumoulina. Chociaż nadchodzące odcinki z Piancavallo i Monte Grappa pozostawią sporo miejsca na zastawienie sideł na rosłego Holendra, to dziś poznamy odpowiedź na nurtujące nas pytania. Czy lider Team Sunweb rzeczywiście jest w stanie pokonać sekwencję trudnych podjazdów w tempie narzuconym przez najlepszych górali peletonu? Czy brak wsparcia wystarczająco silnej drużyny okaże się decydującym czynnikiem? Czy Vincenzo Nibali ponownie trafił z formą na decydujący tydzień Giro, a Nairo Quintana rzeczywiście jest daleki od swojej najlepszej dyspozycji? Wreszcie, czy Mikel Landa zdoła odnieść wymarzone etapowe zwycięstwo?

Jest niemal pewne, że aby zapewnić sobie szansę na odniesienie triumfu w Mediolanie, pretendenci do tytułu muszą zedrzeć pożądaną różową koszulkę z barków Dumoulina już dzisiaj. I oby ta świadomość zaowocowała czymś więcej, niż niekończącą się wymianą spojrzeń pomiędzy tymi mitycznymi zwierzętami.

Oto, co na temat 17. etapu 100. edycji wyścigu Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Etap 18, 25 maja: Moena > Ortisei / St. Ulrich / Val Gardena (137 km, *****)

Czynnik historyczny i skala legendarności pokonywanych podjazdów zapewne sprawią, że 16. etap tegorocznej edycji Giro otrzyma miano królewskiego. Jeśli jednak rozważamy wyłącznie skalę trudności górskich odcinków, ten nie ustępuje mu o krok. Ponad 4000 metrów przewyższenia upakowane na zaledwie 137 kilometrach to dzień na siodełku, którego większość z nas nie chciałaby przeżyć. A nawet gdyby chciała, to i tak by nie przeżyła. W menu dnia znajduje się znane również z Tour de Pologne Passo Pordoi, Passo Valparola, Passo Gardena i Passo di Pinei. A gdyby tego było mało, na ostatnim kilometrze czeka na zawodników ścianka o nachyleniu 13% i krótki odcinek bruku. Można? Można.

W okolicy linii startu w Moenie już słychać szum trenażerów, ponieważ intensywna wspinaczka na przełęcze Dolomitów rozpocznie się od samego gwizdka. Na pierwszy ogień pójdzie doskonale pamiętane z Tour de Pologne Passo Pordoi (11.9 km, 6.7%), według nieoficjalnych wyliczeń 9. najtrudniejszy podjazd setnej edycji Giro d’Italia. Zaskakujących manewrów ze strony liderów na klasyfikację generalną na tym etapie rywalizacji nie należy się spodziewać, uformuje się jednak silna ucieczka z polującym na maglia azzurra Mikelem Landą i rojem stacji przekaźnikowych Movistaru i Bahrajnu.

Drugim podjazdem dnia będzie królowa piękności Dolomitów, Passo Valparola, jednak trudno się spodziewać, by miała nam do zaoferowania coś więcej, niż zachwycające walory krajobrazowe. To nie te czasy. Jeśli rywale zamierzają poddać lidera wyścigu prawdziwej próbie, ataków najprawdopodobniej należy spodziewać się najwcześniej na szczycie Passo Gardeny, choć jeszcze bardziej prawdopodobny jest scenariusz zakładający przeprowadzenie ofensywnych akcji dopiero na zjeździe z Passo Pinei. Pretendenci do odniesienia zwycięstwa w klasyfikacji generalnej doskonale muszą zdawać sobie sprawę, że rozpoczęcie finałowego podjazdu z towarzystwie Dumoulina wytrąci z rąk wszystkie ich atuty.

Piękno Giro d’Italia sprowadza się między innymi do tego, że choć do rozegrania pozostały zaledwie cztery etapy, cały czas wiemy bardzo niewiele.

Czy Tom Dumoulin (Team Sunweb) rzeczywiście jest w stanie dotrzymać kroku bardziej utytułowanym rywalom podczas wspinaczki na górskie przełęcze? Czas uzyskany przez Holendra podczas wspinaczki na Umbrailpass był jednym z najlepszych w historii, a trzeba zakładać, że dokonując tego był nieco odwodniony. Dziś dowiemy się znacznie więcej na temat jego potencjału, jeśli jednak dotrze w okolice szczytu finałowego podjazdu w towarzystwie swoich oponentów, powinien być w stanie ponownie powiększyć swoją przewagę. Wypłaszczenie na ostatnim kilometrze i odcinek pokryty kostką brukową to woda na, cóż… młyn Dumoulina.

Odradzanie się w ostatnim tygodniu rozgrywania wielkiego touru powoli staje się specjalnością Vincenzo Nibalego (Bahrain-Merida), dlatego pochodzący z Sycylii Włoch powinien poważnie przemyśleć zmianę pseudonimu z Rekina z Mesyny na Feniksa z Popiołów. Jest niemal pewne, że obrońca tytułu ponownie spróbuje wykorzystać swoją doskonałą technikę zjazdową i zaatakować lidera wyścigu, a jeśli ktokolwiek ma dziś zyskać czas nad Dumoulinem (zakładając, że nie powtórzą się jego problemy zdrowotne), wydaje się, że Nibali ma na to największe szanse.

Trudny do rozszyfrowania Nairo Quintana (Movistar) pozostaje zagadką. Po zaskakująco agresywnej jeździe w pierwszej części wyścigu, Kolumbijczyk powrócił do pasywnej postawy charakteryzującej jego występy w minionych sezonach. Jeśli przyczyną jest brak wystarczająco wysokiej dyspozycji, również dzisiaj nie należy spodziewać się po nim fajerwerków – będzie jedynie starał się reagować na ruchy rywali bezpośrednio zagrażających jego pozycji w klasyfikacji generalnej. Jaką stanowi to wróżbę na Tour de France? Całkiem niezłą, ale na tego typu analizy przyjdzie jeszcze czas. Podobnie jak w przypadku Dumoulina, królewski etap Dolomitów dostarczy wszystkich odpowiedzi dotyczących jego formy.

W kontekście rywalizacji o zwycięstwo etapowe, żelaznym kandydatem do odniesienia triumfu w Ortisei jest Mikel Landa (Team Sky), choć dopuszczam również możliwość skutecznych ataków ze strony Ilnura Zakarina (Team Katusha-Alpecin), Adama Yatesa (Orica-Scott) czy Thibauta Pinota (FDJ).

 

Pełną zapowiedź 100. edycji Giro d’Italia można znaleźć > tutaj.

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułSuplementacja podczas kolarskich zmagań
Następny artykułSoul Brasil Pro Cycling ponownie zawieszony
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
pawel
pawel

szkoda ze nie ma tutaj contadora…pozdro dla kumatych…