fot. Giro d'Italia

Niegórski górski etap? Dlaczego nie? Zwykłym śmiertelnikom przekraczająca 200 kilometrów przejażdżka przez Apricę i Passo del Tonale w zupełności by wystarczyła, by wyzionąć ducha trzy razy, jednak dla bohaterów 100. edycji Giro d’Italia przynajmniej w założeniu będzie to odpowiednik spaceru przez Dolinę Chochołowską – przesadnie długi, mało ekscytujący i pozbawiony satysfakcjonującego finału. Zważywszy jednak na wydarzenia dnia poprzedniego, nieco odwodniony lider wyścigu z pewnością odetchnie z ulgą widząc, jak sylwetka Gavii znika za horyzontem. I będzie to już ostatni moment oddechu.

Podczas dość nietypowego środowego odcinka pożegnamy Lombardię i dosłownie zahaczywszy o Górną Adygę, wjedziemy do zawsze dostarczającego mocy emocji Trydentu. Wytyczona na ten dzień trasa sprawnie omija jednak wszystkie atrakcje wyżej wymienionych regionów, wiodąc głównie szerokimi dolinami i braki w przewyższeniu rekompensując bez mała imponującym dystansem.

Przeprawa z Tirano w kierunku zachodnim oznacza, że na horyzoncie zamajaczą imponujące Mortirolo i Gavia, jednak po dwóch intensywnych randkach ze Stelvio uczestnikom wyścigu wypada wyłącznie puścić do nich oko z oddali. Może w przyszłym roku?

Wszystko zwiastuje spokojny dzień z wyraźnym wskazaniem na wytrawnych uciekinierów, choć w ostatnich latach niejednokrotnie okazywało się już, że relatywnie łatwe „średniogórskie” odcinki częściej przynosiły niespodziewane rozstrzygnięcia, niż upakowane mitycznymi podjazdami blockbustery. Nawet przy tym założeniu, z uwagi na zbyt duży dystans i drugą część trasy łagodnie wspinającą się szeroką doliną, środowy etap potencjał do generowania trzęsień ziemi ma raczej mierny. Jeśli jednak niedyspozycja Toma Dumoulina okaże się czymś więcej, niż krótkotrwałym skutkiem przedawkowana żeli energetycznych, w drodze do Canazei zawiążą się niecodzienne koalicje.

Oto, co na temat 17. etapu 100. edycji wyścigu Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Etap 17, 24 maja: Tirano > Canazei / Val di Fassa (219 km, ***)

Odcinek, który czerwonym flamastrem w kalendarzu zaznaczyli najbardziej wytrawni uciekinierzy. Aprica i Passo del Tonale pokonywane w pierwszej części etapu sprawią, że skład odjazdu nie będzie przypadkowy, a łagodnie lecz nieugięcie wspinające się drogi w jego decydującej części nie pozostawiają wątpliwości, że zwycięży najsilniejszy z harcowników.

 

Nawet jeśli sytuacja w klasyfikacji generalnej wyścigu pozostaje przyjemnie niejasna, typowanie uczestników ucieczki na tym etapie rywalizacji należy do relatywnie łatwych zadań. O etapowy sukces z odjazdu dnia powinni walczyć Mikel Landa (Team Sky), Rui Costa, Valerio Conti, Jan Polanc (UAE Team Emirates), Luis Leon Sanchez, Dario Cataldo (Astana), Giovanni Visconti (Bahrain-Merida), Partick Konrad (Bora-hansgrohe), Omar Fraile (Dimension Data), Michael Woods (Cannondale-Drapac), Tejay van Garderen (BMC Racing).

Jeśli Tom Dumoulin (Team Sunweb) doszedł do pełni sił, liderzy na klasyfikację generalną powinni przyjechać na remis.

 

Pełną zapowiedź 100. edycji Giro d’Italia można znaleźć > tutaj.

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułTom Dumoulin: „Po prostu musiałem zrobić kupę”
Następny artykułDyrektor sportowy kazał Zakarinowi czekać na lidera
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments