Po udanej kampanii wiosennych klasyków były mistrz świata przygotowuje się z ekipą Team Sky do Tour de France. Polak wraz z kolegami trenuje na wulkanie Teide na Teneryfie.
Michał Kwiatkowski zwraca uwagę na zalety trenowania na Teneryfie w porównaniu z poprzednimi obozami w Sierra Nevada.
Czuję się bardzo dobrze. Wszystko w tym sezonie układa się tak jak powinno i nie inaczej jest podczas pierwszych treningów na Teneryfie.
W Sierra można wjechać na górę i… zjechać na dół. Tyle. A tu – jeśli tylko ktoś chce – można pokręcić trochę na wysokości mniej więcej 2350 metrów. To bardzo wygodne.
Początek zgrupowania to ciężkie treningi ze sporą liczbą przewyższeń. „Kwiato” opowiedział na swojej stronie o warunkach w jakich stacjonuje ekipa Sky.
Pierwsze cztery dni na Teneryfie to 16 godzin treningu i przewyższenia od 3000 do 4000 metrów dziennie. Pracujemy solidnie.
Zamieszkaliśmy w domkach. Ja jestem wspólnie z Froomem, Poelsem, Kneesem i Nieve. Reszta ekipy jest w drugim domku. Jest bardzo fajnie, choć obsługa ma w związku z tym trochę więcej pracy. Jest spartańsko. To pomaga nam się zupełnie wyłączyć i skupić na pracy. Czy oglądamy Giro? Nie, bo nie mamy telewizora. Moim oknem na świat jest twitter. Coś tam poczytam i potem dyskutujemy z chłopakami podczas treningu.
Zgrupowanie na Teneryfie potrwa do 29. maja, a kolejnym wyścigiem w planie startowym Kwiatkowskiego będzie najprawdopodobniej Criterium du Dauphine (4-11.06).