fot. Giro d'italia

Chociaż ze wszystkich sił trzymaliśmy kciuki, ostatecznie nie eksplodowała ani Etna, ani wspinający się na jej zbocza peleton. Ekipa Quick-Step Floors jeszcze raz dowiodła, że sztafeta z zastosowaniem maglia rosa jest jedną z ich absolutnych specjalności, Fernando Gaviria natomiast, że każdy Kolumbijczyk potrafi się wspinać. Widok nieopierzonego 22-latka na czele stawki podczas środowego etapu nikogo już jednak nie zdziwi, odcinek ten będzie bowiem sprinterskim galopem z wielkim finałem w sercu sycylijskiej riwiery – Mesynie.

Zgodnie z wszelkimi przewidywaniami, pierwsze cztery dni rozgrywania 100. edycji Giro d’Italia przyniosły czterech różnych triumfatorów i taką samą liczbę liderów wyścigu. O ile jednak pierwsza pozycja może zostać w środę powiększona o kolejne nazwisko, planem minimum sprawnie dyrygowanej przez Davide Bramatiego drużyny będzie utrzymanie status quo w klasyfikacji generalnej. Mogę się jednak założyć, że Quick-Step Floors ponownie spróbuje zgarnąć pełną pulę…

Oto, co na temat 4. etapu 100. edycji wyścigu Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Etap 5, 10 maja: Pedara > Messina (159 km, *)

Kontynuacją sycylijskiej przygody będzie odcinek wyróżniający się przede wszystkim wybitnymi walorami krajobrazowymi, z lotnym finiszem w urzekającej Taorminie. Meta zlokalizowana w Mesynie, choć niewątpliwie stanowi ukłon w kierunku Vincenzo Nibalego (znanego również jako Rekin z Mesyny), nie daje mi wielkich nadziei na odniesienie etapowego triumfu na oczach lokalnego fanklubu. Powinniśmy być świadkami kolejnego sprinterskiego pojedynku.

Niemal wszystkie trudności ulokowane zostały w pierwszej części zaplanowanej na środę trasy, co powinno dzielnym uciekinierom pozwolić na zasilenie swojego konta o kolejne bonusy w ramach klasyfikacji górskiej i punktowej. Wielki finał rozegrany zostanie na dwukrotnie pokonywanej sześciokilometrowej rundzie w Mesynie, co również oznacza konieczność dwukrotnego pokonania znajdującego się na niej ronda, po raz ostatni 1800 metrów od linii mety na via Garibaldi. Gdybym była Davide Bramatim, nauczona doświadczeniami poprzedniego dnia oddelegowałabym jednego ze swoich zawodników do wybrania niewłaściwego zjazdu i wywiezienia części stawki na manowce. Gdyby nie fakt, że najprawdopodobniej znowu byłby to Gaviria…

Andre Greipel (Lotto Soudal), Caleb Ewan (Orica-Scott), Fernando Gaviria (Quick-Step Floors). Wszyscy znamy już tę wyliczankę. Rozgrywany na rundach finał, mało spektakularna długość środowego odcinka i pozostałe znaki na niebie i ziemi dość jednoznacznie wskazują na młodego Australijczyka, więc najprawdopodobniej wygra… Iljo Keisse (Quick-Step Floors).

Quick-Step jest w końcu na fali.

 

Pełną zapowiedź 100. edycji Giro d’Italia można znaleźć > tutaj.

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułGiro d`Italia 2017: Duże opady śniegu na Stelvio
Następny artykułPiotr Rzeszutek z kompresyjnym wsparciem ud
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments