Polak kolejny raz, po podium w 2014 i 5 pozycji w 2013, zameldował się w ścisłej czołówce podczas Walońskiej Strzały.
Po drugim miejscu w Amstel Gold Race i dzisiejszej pozycji w Top10 wydaje się, że odpuszczenie brukowych klasyków było doskonałym posunięciem ze strony byłego mistrza świata. Mimo, że w niedzielę został pokonany przez Philippe’a Gilberta, a dziś także okazali się lepsi od Polaka to w Team Sky panuje spokój, bo swoją rolę odegrał dziś Sergio Henao, a Kwiatkowski najmocniejszy ma być w niedzielę podczas Liege – Bastogne – Liege.
O kulisach końcówki Polak opowiedział portalowi Cyclingnews:
Końcówka to po prostu ogromny ból, było bardzo ciężko. Sergio [Henao] i ja byliśmy na dobrych pozycjach, nasi koledzy wykonali fenomenalną pracę w ostatniej części wyścigu. Widziałem, że wielu z rywali miało dość. Diego Rosa nas rozprowadzał, a Gianni Moscon gonił uciekającego Boba Jungelsa od przedostatniego podjazdu.
Większość wyścigu przebiegała pod dyktando ekipy Movistar, a Team Sky włączyło się do pracy dopiero na ostatnie kilkadziesiąt minut rywalizacji.
Wszyscy oczekiwali, ze Movistar będzie kontrolował przebieg rywalizacji. Podczas ostatniego kilometra wszyscy byliśmy gdzie trzeba. Wyglądało też, że mamy wszystko pod kontrolą, ale nie miałem takiego przyspieszenia jak Valverde. Zrobił co chciał. W Liege pojedziemy po zwycięstwo i miejmy nadzieję, że dopisze pogoda.
-zakończył Kwiatkowski.