Quick-Step Floors / Tim de Waele

Menedżer Quick-Step Floors przyznał, że jego podopieczny popełnił błąd, ale jednocześnie kolarze ekipy twierdzą, że ucieczka późniejszych zwycięzców była winą Sagana i Andersena.

15km przed metą belgijskiego klasyka Peter Sagan (BORA-hansgrohe) skończył swoją zmianę na czele ucieczki i chciał przepuścić do przodu Nikiego Terpstrę (Quick-Step Floors) i Sorena Kragha Andersena (Team Sunweb). Obaj odmówili jednak współpracy, więc mistrz świata również odpuścił doprowadzając do odjazdu późniejszego zwycięzcy Grega Van Avermaeta (BMC) i Jensa Keukeleire (Orica-Scott). Na mecie wściekły Słowak uważał, że kolarz Quick-Step Floors próbował stosować „tanie sztuczki” i sam prosił się o przegraną. Inne zdanie ma jednak inny zawodnik belgijskiej grupy Tom Boonen.

Sprawdzali kto zachowa spokój. Nikki nie zawiódł. Sagan tak. Jeśli jesteś Saganem i znajdujesz się w takiej sytuacji, to zawsze musisz reagować. Tylko on przegrał dzisiaj wyścig. Nikki nie przegrał. Był z przodu próbując wygrać, a to Sagan powinien działać skoro jest najsilniejszym kolarzem i mistrzem świata. Mieliśmy nieporozumienie czy współpracować czy nie. To dlatego ta dwójka zdołała odjechać. Niki nie był pewien, a ja powiedziałem, że powinien ciągnąć i spróbować czegoś w końcówce. Potem straciliśmy łączność, również z samochodem.

Nieco inaczej podszedł do sprawy menedżer Quick-Step Floors, Patrick Lefevere. Belg przyznał, że doszło do błędów w komunikacji, ale Terpstra nie powinien puszczać koła Keukeleire i „kazać” Saganowi wracać do pracy.

Niektórzy kolarze są zadowoleni z drugiego miejsca, jak dzisiaj Jens Keukeleire, ale my nie jedziemy po podium, my walczymy o wygrane. Każdy zawodnik chce wygrywać. Kiedy Terpstra dojechał do koła Sagana, to nie pracował, bo zużył swoją energię. Dwaj goście są poziom wyżej od innych, są najlepsi. Jak na Kemmelbergu jest przyspieszenie, to odjeżdżają, a pozostali muszą gonić. Rywale wiedzieli co możemy zrobić, dlatego BMC kontrolowało sytuację do Kemmelbergu, potem już wszystko było w rękach Van Avermaeta. Pomyliliśmy się, to prawda. Nikki powinien był trzymać koło. Powiedzieliśmy mu, żeby nie pracował, bo Gaviria i Boonen się zbliżają. Dojechali na dziesięć sekund, ale oczywiście nie chcieliśmy pozwolić tej dwójce odjechać.

„Sam zainteresowany” uważa, że nie zrobił nic złego, bo pracował, a to Soren Kragh Andersen nie dawał żadnych zmian.

To on jest mistrzem świata, a my mieliśmy Boonena i Gavirię w peletonie. To nie ja powinienem był łapać koło tej dwójki. On blefował, ale ja też to potrafię. Współpracowałem, ale Andersen ciągle siedział na kole, co było irytujące. Dawałem zmiany, ale zdenerwowałem się na Andersena, a potem różnica wzrosła i czekaliśmy zbyt długo. Zamieniliśmy kilka słów, ale potem uznaliśmy, że lepiej będzie współpracować i spróbować dogonić uciekinierów. Robiliśmy to we dwóch, ten gość z Gianta nie pracował. Po prostu siedział z tyłu, to typowe zachowanie dla tej drużyny.

Poprzedni artykułPeter Sagan: „Nie będę pracował na każdego”
Następny artykułHeinrich Haussler nie wróci na klasyki
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments