Sep Vanmarcke (Cannondale-Drapac) wciąż odczuwa skutki kraksy w Strade Bianche, w związku z czym nie wystartuje w wyścigu Mediolan-San Remo.
Belg cierpi na ból żeber, z powodu którego nie może normalnie oddychać. Wczoraj ukończył wyścig Tirreno-Adriatico, po którym miał poczuć się lepiej, ale niestety tak się nie stało. Środę spędził z fizjoterapeutą, który miał mu pomóc pokonać ból.
„Wciąż odczuwam ból w żebrach i mówiąc szczerze, mój stan zdrowia nie uległ poprawie. Nie wiem, czy coś jest złamane, ale w sumie nic na to nie wskazuje. Chciałem przetrwać w Tirreno-Adriatico, bo jest to jedyny najlepiej przygotowujący do wiosennych klasyków wyścig. Udało się to zrobić, ale nie czuję się dobrze. Nie jestem w stanie zmusić się do większego wysiłku, mam płytki oddech, zatem nadszedł czas, aby się w pełni wyleczyć”, powiedział Vanmarcke belgijskiej gazecie „Het Laatste Nieuws”.
Dzień po Strade Bianche Sep Vanmarcke wystartował w wyścigu GP Industria & Artigianato, ale zdołał w nim przejechać tylko 160 kilometrów. Belg wróci do ścigania w kolejną środę, stając na starcie brukowanego klasyku Dwars door Vlaanderen. Mimo ryzyka, że straci wyścigowy rytm i nieco mocy, ma nadzieję, że powróci do pełni formy na późniejsze „jednodniówki”.
„Mam nadzieję, że spotkanie z fizjoterapeutą mi pomoże. Nie da się wyleczyć żeber, ale da się wzmocnić otaczające je mięśnie. Generalnie, nie straciłem swojej formy. Być może będę w trochę gorszej dyspozycji w Dwars door Vlaanderen i E3 Harelbeke, ale mam nadzieję być w stu procentach gotowy na Tour of Flanders i Paryż-Roubaix. Nic nie jest stracone”, zakończył Vanmarcke.