© ASO/A.Broadway

Początek marca to tradycyjnie zmagania we Francji, na trasie wyścigu Paryż – Nicea. Jakie wnioski powinniśmy z niej wyciągnąć? Zapraszam do lektury.

Na wstępie należy napisać, że za nami z pewnością jedna z ciekawszych edycji „Wyścigu ku słońcu” ostatnich lat. Mieliśmy na szosach Francji wszystko – trudne podjazdy, szanse dla sprinterów, jazdę na czas oraz ściganie w ciężkich warunkach atmosferycznych. Czapki z głów w stronę organizatorów za przygotowaną trasę. Oby więcej takich.

Dzielny Contador

Paryż – Nicea 2017 to kolejna impreza, gdzie o porażce Alberto zdecydowały sekundy. Mimo „tylko” drugiego miejsca, jazda Contadora mogła się podobać. Hiszpan zawsze próbował walczyć, nie poddał się mimo wyraźnej straty na początku wyścigu. Trzykrotnie meldował się na drugim miejscu na etapach (w tym podczas czasówki). Bardzo dobrze układała się także współpraca „El – Pistolero” z Jarlinsonem Pantano, który wyrósł na najlepszego przybocznego Hiszpana. Brakło zwycięstwa, jednak na nie przyjdzie jeszcze czas. Przy tej jeździe można uznać to za pewnik.

Francuzi wciąż czekają

20 lat minęło od ostatniego zwycięstwa Francuza w klasyfikacji generalnej wyścigu, kiedy edycję w 1997 roku rozstrzygnął na swoją korzyść Laurent Jalabert. Po czasówce Julian Alaphilippe witał się powoli z przysłowiową gąską, szansę miał także Tony Gallopin. Obaj jednak nie wytrzymali trudów przedostatniego, królewskiego etapu, jednak i Julian jak i Tony to kolarze, którzy niejednokrotnie udowodnią swoją siłę. Forma obu pokazuje, że może to nastąpić także w tym sezonie. Oprócz nich ze świetnej strony pokazali się inni Francuzi. Arnaud Demare wygrał etap i zakładał koszulkę lidera, natomiast Lilian Calmejane z Direct Energie rozstrzygnął na swoją korzyść klasyfikację górską. W niesamowitym tempie rozwija się ten zawodnik, dla którego to dopiero drugi zawodowy sezon.

Ambitny Porte

Po odejściu z Team Sky Richie Porte przeżywa drugie kolarskie życie. Może dać upust swojej ambicji i czyni to w najlepszy dla siebie sposób – wygrywając. W odniesieniu trzeciego zwycięstwa w Paryż – Nicea przeszkodziła strata ponad 14 minut na drugim etapie, którą powetował sobie wygraną etapową. Jest to inny kolarz niż dwa lata temu, gdzie po stratach na Giro jeździł już niemrawo. Jak będzie w przypadku samodzielnego liderowania na Tour de France? Przekonamy się w lipcu.

Kaprysy natury

Jak już powyżej napisałem, to pogoda w głównej mierze uniemożliwiła Australijczykowi walkę w klasyfikacji generalnej wyścigu. Nie da się ukryć, że pokrzyżowała szyki faworytom i zmusiła niektórych do zmiany taktyki. Nie wiemy i nie dowiemy się, jak wyglądałaby klasyfikacja generalna imprezy, gdyby nie wiatr na drugim etapie. Niemniej jednak sukces nie zawsze zależy od człowieka. Natura także lubi czasem dołożyć swoje. W tym wyścigu mieliśmy tego potwierdzenie.

Wyścig ku słońcu, czy raczej wyścigu ku niebu?

Takie pytanie pada, gdy spojrzy się na ostatnich zwycięzców klasyfikacji generalnej. Od 2012 roku drużyna Dave Brailsforda przegrała generalkę tylko raz (2014). W tym roku Sergio Henao zwyciężył bardzo szczęśliwie, jednak nieprzypadkowo. Był mocny w tym wyścigu i będzie także w kolejnych etapówkach, nawet w tych, w których będzie pracował na swoich liderów.

Końcowe wrażenie

Pierwsza europejska etapówka z cyklu World Tour będąca dla wielu zwykle jednym z punktów przygotowań do ważniejszych imprez była wyścigiem niesamowitej walki, której często brakuje na etapach Wielkich Tourów. Mimo, iż mamy marzec i część zawodników niedawno rozpoczęła sezon, to wielu z nich zaprezentowało bardzo wysoką dyspozycję. Miejmy nadzieję, że 75 edycja Paryż – Nicea była jednym z wielu ciekawych epizodów w tym sezonie i że walki nie zabraknie. Tego życzę każdemu sympatykowi kolarstwa.

Poprzedni artykułMajka: „Dziękuję wszystkim kibicom!”
Następny artykułNairo Quintana odpocznie od ścigania
Historyk z wykształcenia. Pasjonuje się wszelkiego rodzaju sportem, na pierwszym miejscu stawiając kolarstwo oraz tenis ziemny. Tym pierwszym zainteresował się śledząc relacje z Giro d’Italia 2009. Uważa, że uprawiając sport odkrywamy swoje drugie „ja”.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
kolorz mały
kolorz mały

Alberto jesteś solą kolarstwa , bo te ustawki wyczekiwania na okazję tonuda jak flaki z olejem – dobrze ,że jeszcze jesteś w peletonie choć wygrałeś już wszystko i niektóre czajniki powinny Ci przed startem buty glansować …..