Początek sezonu w wykonaniu Vincenzo Nibalego nie jest taki jaki by sobie „Rekin z Mesyny” wymarzył. Kolarz Bahrain – Merida jest daleki od wysokiej formy i…optymalnej wagi.
Podczas dwóch decydujących etapów – do Terminillo i do Fermo – Nibali stracił ponad 5 minut do zwycięzców i na 2 odcinki przed końcem Tirreno – Adriatico zawodnik Bahrain – Merida zajmuje 27. miejsce ze startą blisko 6 minut do swojego największego rywala w majowym Giro d’Italia, czyli Nairo Quintany.
„Pewnie lepiej byłoby zacząć lepiej, ale sezon jest długi, ciężki, a największe cele, takie jak Giro są dopiero przed nami. Nie mamy łatwo. Etap na Terminillo pokazał nam jak funkcjonujemy jako grupa, a to był pierwszy raz kiedy mogliśmy wykonać taką pracę. Może zbyt wcześnie chcieliśmy przejąć kontrolę nad wyścigiem i to okazało się błędem. Musimy zrozumieć to jak funkcjonujemy, być może zabrakło nam też po prostu sił.”
-opowiada o kulisach jazdy w nowej ekipie Nibali z którym rozmawiał portal Cycling Weekly.
Włoch zwraca także uwagę, że…ma problem z wagą. Dodatkowe 2 kilogramy do zrzucenia to zadanie na najbliższe zgrupowanie, które Nibali spędzi na Teneryfie, tuż po zakończeniu Tirreno – Adriatico. Jedynym startem przed Giro będzie kwietniowe Tour of Croatia.
„Braknie mi formy, oczywiście. Być może muszę mieć w nogach jeszcze jeden wyścig. Odczucia miałem już niezłe, ale czegoś jednak zabrakło, więc ewidentnie muszę poprawić jazdę pod górę. To był pierwszy podjazd na metę dla mnie i pocieszające jest to, że dobrze się zregenerowałem. Z dnia na dzień jest coraz lepiej i obecne problemy to być może moja waga, ale na szczęście do Giro jeszcze długa droga.”
Sam zainteresowany do kwestii dodatkowych kilogramów podchodzi jednak z dużym dystansem i żartował, że dzięki temu jest mu…cieplej.