Fot. Team Sky

Michał Gołaś (Team Sky) bezpośrednio z Toskanii pojechał do Francji, by pomóc drużynie w wyścigu Paryż-Nicea. Popularny „Goły” opowiedział nam między innymi o wrażeniach po zwycięstwie w Strade Bianche oraz o celach na kolejne etapy „wyścigu ku słońcu”. 

Jakie są twoje wrażenia po zwycięstwie w Strade Bianche 2017?

Myślę, że to był wspaniały moment przede wszystkim dla Michała [Kwiatkowskiego – M.W.], ale także dla całej drużyny. On bardzo potrzebował tego zwycięstwa, ale potrzebowała go również cała drużyna. Już podczas rekonesansu trasy widziałem, że Michał jest w świetnej formie. Cieszę się, że przygotowania do sezonu zaowocowały. Pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo mocni, i to zwycięstwo w takim miejscu jak Piazza del Campo w Sienie jest czymś wspaniałym i dało nam wiele satysfakcji.

Michał, na zdjęciach z wyścigu widać, że we wczesnej fazie Strade Bianche miałeś kraksę, w wyniku której ucierpiało twoje kolano. Jak się czujesz?

Na pewno nie chciałem zacząć wyścigu w ten sposób. Moje kolano jest dość mocno poobijane, zresztą cały jestem poobijany, ale nie jest tak źle, żebym nie mógł startować. Na drugim etapie Paryż-Nicea pokazałem, że nie ma to aż tak wielkiego wpływu na to, jak jeżdżę, także jestem zadowolony, że mogę tutaj być i pomagać drużynie.

Jak logistycznie wyglądał twój szybki transfer z Toskanii do Francji?

Od razu po wyścigu pojechałem z Sieny do Rzymu, a w nocy miałem samolot do Paryża, więc nie miałem czasu na regenerację. Musiałem wziąć ze sobą rower, więc dobrze, że doleciał i mam się tutaj na czym ścigać. Zdarzają się takie przypadki, kiedy trzeba się sprężyć i wszystko tak poukładać, żeby zmienić kraj i następnego dnia już startować.

O której poszedłeś spać w nocy z soboty na niedzielę?

O drugiej, po pierwszej byłem w hotelu i około drugiej poszedłem spać. Nie ma jednak co rozpaczać i rozpamiętywać tego, co było w sobotę, bo każdego dnia jest tutaj ciężkie ściganie i trzeba się przestawić z powrotem na tryb wyścigowy.

W telewizji widać, że na wyścigu Paryż-Nicea panują trudne warunki atmosferyczne. Domyślam się, że w rzeczywistości jest jeszcze gorzej.

Oglądałem wczoraj ostatnie kilometry w telewizji i nie wyglądało to tak tragicznie, ale w rzeczywistości było naprawdę zimno, bo temperatura wynosiła około 2-3 stopni Celsjusza, a czasami padał nawet śnieg. W telewizji zawsze wygląda to trochę lepiej niż w rzeczywistości, ale ludzie którzy byli na mecie z pewnością potwierdziliby, że kolarze byli przemarznięci do szpiku kości. Wczorajszego sprintu raczej nie wygrał najsilniejszy, tylko ten, który najlepiej przetrwał te warunki i miał najmocniejszą głowę. [zwycięzcą drugiego etapu został Sonny Colbrelii z Bahrain-Merida – M.W.]

Drużyna pracuje dla Sergio Henao, który zajmuje wysokie ósme miejsce w klasyfikacji generalnej?

Tak, on jest tutaj bezdyskusyjnym liderem i cieszę się, że zyskaliśmy czas nad większością tych, którzy mają walczyć w „generalce”. Trochę jednak szkoda wczorajszego etapu, bo Henao jechał z przodu, w pierwszej dwudziestce, a pozostali konkurenci w klasyfikacji generalnej byli z tyłu, no ale później to wszystko się połączyło. Generalnie na dzień dzisiejszy sytuacja jest bardzo dobra, ale każdego dnia trzeba być w pełni skoncentrowanym od startu do mety, bo wszystko może się na tym wyścigu wydarzyć.

Gdy rozmawialiśmy w styczniu na Majorce powiedziałeś, że nie wiesz jeszcze, w jakich wyścigach wystartujesz w marcu. Czy znasz już swój program startów na najbliższe tygodnie?

Sądzę, że wrócę do mojego starego planu, a więc wciąż celem są ardeńskie klasyki. Wobec tego mam nadzieję, że wszyscy koledzy będą zdrowi i w formie, i nie będę musiał dodawać żadnych wyścigów do mojego kalendarza. Taki jest plan, ale nigdy nie ma pewności, czy coś nie ulegnie zmianie. Marzec jest dość trudny, ponieważ jest sporo kontuzji, no i czasami trzeba kogoś zastąpić, ale staram się o tym nie myśleć i robić swoje.

No właśnie. Decyzja o starcie w Paryż-Nicea też została chyba podjęta w ostatniej chwili?

Tak, dowiedziałem się o tym w piątek, chociaż cały tydzień toczyła się dyskusja, kto ma w tym wyścigu wystąpić, bo jak wiadomo Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico są bardzo ważnymi wyścigami, w związku z czym trzeba wystawić możliwie najmocniejszy skład. Jak zatem widać, trzeba się liczyć ze zmianami planów.

Czy w drużynie dyskutuje się o najnowszych kontrowersjach wokół osoby szefa Team Sky, sir Dave`a Brailsforda?

Nie, my staramy się skupić na tym, co robimy i chyba w najlepszy sposób pokazujemy, że cała ta afera w mediach nie do końca nas obchodzi. Naszym zadaniem jest jak najlepiej repezentować naszą ekipę i wykonywać naszą pracę na sto procent. Myślę, że to jest dla nas najlepsze wyjście z tej sytuacji.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w Paryż-Nicea.

Dzięki i pozdrawiam.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułGwiazdy na liście startowej Tirreno – Adriatico
Następny artykułGianni Savio wciąż rozpacza brak dzikiej karty
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments