W zeszłym sezonie po Giro d’Italia włoski kolarz BMC zdecydował na tydzień zapomnieć o liczbach, mocy, strefach tętna. Wsiadł na rower i pojechał na długą wycieczkę.
W długiej rozmowie z Cycling Weekly Oss wspomina, że po ukończeniu wyścigu liczącego 3500km odczuwał potrzebę odcięcia od zawodowego kolarstwa. Nie chciał jednak jechać na typowe wakacje i leżeć na plaży. Włoch spakował się w torby, wsiadł na swój rower i ruszył przed siebie. Spokojnie, turystycznie, bez treningowych założeń.
Kocham kolarstwo, ale chciałem spróbować czegoś innego niż zawsze: wyścigi, treningi, liczby, Strava, taktyki… JustRide („po prostu jechać”) hashtag, którym opisałem swoją podróż, oznacza zupełne przeciwieństwo. Jazdę dla przyjemności, z innymi odczuciami. Odkryłem wiele pięknych rzeczy. Rozkoszowałem się wspinaczkami, zatrzymywałem, żeby zrobić zdjęcie czy usiąść na plaży z kanapką. Nigdy nie mamy na to czasu jako zawodowcy – widzimy wiele pięknych miejsc, ale ich nie doceniamy.
Dwukrotny mistrz świata w jeździe drużynowej na czas nie miał konkretnego planu. Chciał wstawać, zebrać trochę jedzenia, przygotować trasę i bagaże, a potem jechać.
Czasami miałem jakieś pomysły, chciałem dojechać do miejsc, gdzie są moi znajomi. Kiedy indziej po prostu wskazywałem palcem na mapę i wybierałem drogę.
Przyjaciele podpowiedzieli Ossowi, by stworzył jakiś znak rozpoznawczy dla swoich podróży na media społecznościowe. Tak powstało JustRide. Kolega przekonał nawet kolarza, by pozwolił mu jechać za nim w samochodzie z fotografem. W ten sposób powstała seria nagrań.
Jestem zawodowcem, w 100%, ale czasami jesteś zmęczony po Giro czy na koniec sezonu. To było coś innego – po prostu jechanie, zatrzymywanie się gdzie chcesz i robienie zdjęć jest fajne. Masz spokojną głowę. W samochodzie tego nie widzisz, zbyt szybko przejeżdżasz. Idąc z kolei nie pokonujesz takich dystansów.