Zwycięzca tegorocznego Tour de Pologne deklaruje, że jeśli wszystko pójdzie po jego myśli to w przyszłym roku chciałby wystartować w Tour de France i skupić się na zwycięstwach etapowych.
Występ w ”La Grande Boucle” 2015 nie pozostawił najlepszych wspomnień w pamięci kolarza Lotto Soudal, aby się ich pozbyć zmienia taktykę:
„Chcę w Tour de France zastosować takie rozwiązania jak w ubiegłym roku na Giro: skupię się na zwycięstwach etapowych, klasyfikacja generalna nie będzie moim celem.”
Końcówka sezonu 2016 również nie była zbyt udana dla Wellensa. Nie ukończył Eneco Tour, który wygrywał uprzednio dwukrotnie z rzędu w 2014 i 2015 roku. Być może powodem słabszej formy w tym okresie było to, że wyścig rozgrywany był w drugiej połowie września, czyli miesiąc później niż miało to miejsce w latach poprzednich. Następnym niepowodzeniem było wycofanie z ostatniego startu w tym sezonie, klasyku Il Lomardia. Zaraz po „wyścigu spadających liści” odstawił rower wyścigowy i rozpoczął posezonową przerwę, która trwała do 14 listopada.
„Oczywiście, że nie wstrzymałem się całkowicie od ruchu w tym okresie. Chodziłem na wędrówki po górach, uprawiałem trochę kolarstwa górskiego, biegałem, pływałem, ale rower wyścigowy odstawiłem na bok. Musiałem odpocząć po słabym końcu sezonu, w którym nie wszystko ułożyło się tak, jak miałem nadzieję. Szczególnie potrzebowałem odpoczynku psychicznego. To była przerwa, która przywróciła mi morale „.
Bogatszy o doświadczenia wyniesione ze startu w TdF postanowił wprowadzić zmiany w toku przygotowań do najważniejszego celu w sezonie 2017. Tym razem chce opóźnić dojście do dobrej formie wyścigowej.
„W przyszłym sezonie chcę nieco później uzyskać dobrą formę. W ubiegłym roku byłem już w formie pod koniec stycznia na Challenge Mallorca. To nie jest potrzebne, lepiej będzie jak później osiągnę wysoką dyspozycję.”
„Moje pierwsze duże cele w tym sezonie to prawdopodobnie Tirreno-Adriatico, które poprzedzę startem w Strade Bianche a następnie Milan-Sanremo. Następnie klasyki Walonii i następnie Tour. Mój poprzedni udział w Wielkiej Pętli nie był taki jak się tego spodziewałem, z czego wyciągnąłem lekcje, także z przygotowań na wysokości, które zrobiłem za wcześnie. Błędy, które wtedy popełniłem nie chcę więcej powtórzyć. Jestem naprawdę pełen entuzjazmu przez zbliżającym się TdF. Doskonale wpisuje się on do mojego programu i jest to wyścig, w którym upatruje swoich szans. ”
– kontynuuje Tim Wellens.
Belg nie uważa się za wybitnego specjalistę od wspinaczek ani za zawodnika, który musi jechać Wielki Tour walcząc o klasyfikacje generalną. Jego specyfice bardziej odpowiadają krótsze wyścigi etapowe, w których jest w stanie udźwignąć trud bycia liderem i pojechać je na odpowiednim, równym poziomie aby wywalczyć sukces w klasyfikacji końcowej. Wierzy, że podobnie ja w tegorocznym Giro szczęście będzie po jego stronie i na którymś z etapów przyszłorocznego TdF uda mu się unieść ręce w geście triumfu. Poza tym jazda w Grand Tour w roli lidera wywiera na zawodniku piętno i powoduje duże obciążenie psychiczne. W przypadku kolarza mającego wolną rękę na etapach, które są „przychylne uciekinierom” jazda bez wspomnianej powyżej presji sprzyja w odniesienia sukcesu etapowego.
„Skupiam się na etapach w centralnym pasmie górskim, takich jak Jura, gdzie uciekinierzy mogą walczyć o etapowe zwycięstwo. Tak jak wygrał etap Van Avermaet”.
Wellens chce uodpornić organizm na warunki najczęściej panujące w południu części Francji. Doskonale zdaje sobie sprawę, że praca organizmu na najwyższym poziomie w decydującej fazie etapu może przeważyć szalę zwycięstwa na jego stronę.
„Pracuję nad tym. Teraz chodzę trzy razy w tygodniu do sauny, aby moje ciało przyzwyczaić do ciepła”.