Facebook Jan Ullrich

Jedyny niemiecki zwycięzca Tour de France. Arcyrywal Lance’a Armstronga, mistrz olimpijski z Sydney, dwukrotny mistrz świata na czas. Wszystko zdobył na dopingu… Jak dzisiaj wygląda życie Jana Ullricha?

Jeszcze piętnaście lat temu wydawało się, że zwycięzca Tour de France 1997 będzie symbolem potęgi niemieckiego kolarstwa. Znakomity w jeździe na czas, bardzo dobry w górach i znany z niskiej kadencji, siłowego stylu jazdy Jan Ullrich po wczesnych sukcesach (wygrywał Wielką Pętlę w wieku 23 lat, a trzy lata później miał na koncie jeszcze Vuelta a Espana, tęczową koszulkę i olimpijskie złoto) nie potrafił kontynuować passy. Problemy z kolanami i porażki z Lancem Armstrongiem we Francji sprawiły, że zakończenie kariery w 2007 roku po wygranej w Tour de Suisse i skandalu Operacion Puerto było nieco… ciche? Wypalenie psychiczne sprawiło, że Ullrich przez cztery lata nie wsiadał na rower.

W czerwcu 2013 roku Niemiec przyznał się do stosowania dopingu przez całą karierę. Nie widział w tym nic złego.

Prawie wszyscy brali wtedy jakieś ulepszacze. Nie miałem niczego, do czego inni by nie mieli dostępu. To byłoby oszustwo gdybym zyskiwał, a ja po prostu chciałem mieć pewność, że mam równe szanse.

Niedługo potem na podobne wyznanie zdecydował się Armstrong, ale wydźwięk był inny – Boss zastraszał ludzi, obrażał ich i niszczył im życie żeby ukryć jedno z największych oszustw sportowych w historii.

Normalnie nie życzę nikomu nic złego, ale zawsze twierdziłem, że Lance się z tego nie wywinie. Miał zbyt wielu wrogów. Zawsze chciał być szefem [boss] i nie miał skrupułów – Niemiec opisał rywala w 2013 roku.

Brak wyrzutów sumienia widać w aparycji Jana – brakuje większych zmarszczek, siwych włosów. Podaje, że jest 11 kilo cięższy niż w czasach najwyższej, zawodowej formy, ale wciąż korzysta z dużych przełożeń – jego rower wyposażony jest w korbę 54/39 i kasetę 11-25. Rocznie pokonuje około 10 000km (2 000 na rowerze górskim), ale nie chce się ścigać.

W swoim życiu pokonałem wystarczająco dużo wyścigowych kilometrów. Nie potrzebuję tego. – mówi w wywiadzie dla Cyclingtips.

Dla ciekawych – Jan korzysta ze sponsoringu kilku firm – jeździ na rowerze Storck z kołami Lightweight, osprzętem Shimano i korbą Rotor. Ubiera się w produkty Raphy, buty Northwave i kaski POC. Zimą często szusuje na nartach, ale przyznaje, że jego żona lepiej radzi sobie na białym puchu.

Pochodzi z Bawarii. Urodziła się na śniegu. Jeździła na nartach zanim skończyła trzy lata, a ja zacząłem dopiero po karierze. Jestem niezły, lubię szybkość. Całe moje życie to wyścigi, więc może czasami ryzykuję. Ona jednak jest lepsza, bardzo elegancka. Zawsze będzie lepsza – mówi z uśmiechem.

Ullrich znany był z eleganckiej jazdy, spełniania zasad Fair Play. W 1996 roku zajął drugie miejsce w Tour de France pomagając Bjarne Riisowi w zwycięstwie chociaż mógł próbować walczyć na własne konto. Duńczyk odwdzięczył się młodszemu koledze w kolejnych dwóch edycjach (chociaż w 1998 roku Niemiec stracił ponad 9 minut na Col du Galibier z powodu wychudzenia i nieodpowiedniego odżywiania). Znakomitym przykładem jest też słynna kraksa Armstronga z kibicem z Luz Ardiden w 2003 roku. Tracący do Amerykanina 15 sekund Ullrich mógł wykorzystać pecha rywala i przejąć koszulkę lidera. Zamiast tego poczekał na Lance’a wstrzymując też innych kolarzy. Jak wiadomo – Amerykanin dogonił grupkę, zaatakował i zyskał ostatecznie 40 sekund.

Jedynym sprawiedliwym wyjściem było poczekanie na Armstronga. Nie sądzę żebym stracił rytm, dobrze było złapać oddech. Lance był dzisiaj najmocniejszy, trzeba oddać mu honor – mówił wtedy.

Latem Ullrich odwiedził Stany Zjednoczone i przez kilka tygodni jeździł po tym kraju z grupą Away From It All. W Colorado próbował się nawet skontaktować z Armstrongiem, ale ten nie odpowiedział. Czy Jan chciałby przejechać się z Lancem po tylu latach rywalizacji? Może jakiś atak na podjeździe?

Jasne, czemu nie? Nie atakowałbym, słyszałem, że jest w formie. (śmiech) Od 10 lat jestem na emeryturze. Lubię jeździć na rowerze, kocham ten sport. Nie mam zamiaru więcej rywalizować. Uczestniczyłem w tak wielu wyścigach, pod presją. Teraz jeżdżę dla siebie – kiedy chcę, jadę szybko, a jak mam ochotę, to staję na kawę. Mogę powalczyć z moimi dziećmi.

Neal Rogers z cyclingtips odbył długą rozmowę z Ullrichem. Postaramy się przytoczyć najciekawsze wypowiedzi mistrza.

Jak wygląda twoje aktualne życie?

10 lat temu skończyłem karierę, założyłem rodzinę. Mam czwórkę dzieci – jedną córkę i trzech synów oraz piękną żonę. Przeprowadziliśmy się ze Szwajcarii do Hiszpanii, na Majorkę. Wstępnie planowaliśmy mieszkać tu przez rok, ale tak nam się podoba, że może zostaniemy na dwa-trzy lata.

Dużo jeździsz na rowerze?

Chciałbym więcej, ale jestem zadowolony. W zeszłym roku pokonałem 10 000km. Myślę, że to dobre dla mojego zdrowia. Możesz jeść co chcesz, pić co chcesz. Nie mam żadnej presji, ale kocham wyjazdy z rodziną, przyjaciółmi czy samemu. To piękny sport, wciąż czerpię z niego radość.

Tour de France 2017 zaczyna się w Dusseldorfie. Będziesz tam?

Oj tak, na pewno. To będzie 20 lat po moim zwycięstwie w Tour de France. Start w Niemczech, ja jestem jedynym Niemcem, który wygrał Wielką Pętlę. To duże wydarzenie. Może spróbujemy zorganizować wyścig gwiazd jeden dzień przed startem – z Miguelem Indurainem i Gregiem LeMondem. Myślę, że to ciekawy pomysł. Nasze kolarstwo jest w znakomitej kondycji – mamy takie gwiazdy jak Tony Martin, Marcel Kittel, Andre Greipel czy John Degenkolb. Są drużyny Giant-Alpecin i Bora-Argon18 [od przyszłego sezonu Bora-Hansgrohe – przyp.red.].

Jak zmieniło się kolarstwo w stosunku do twoich czasów?

Przede wszystkim kiedyś 90% wyścigów odbywało się w Europie. Teraz mamy Australię, Oman, Katar, Dubaj, Stany Zjednoczone. To dużo logistyki dla drużyn. Myślę, że presja jest podobna. Oglądam ściganie i chcę wierzyć, że to czysty sport. Nie mam myśli, że jak ktoś wygrał, to brał. Chcę spróbować wierzyć.

Kto robi na tobie największe wrażenie?

Uważam, że Peter Sagan to niesamowity kolarz i wspaniała osoba. Jest mistrzem świata drugi raz z rzędu, tworzy wyścigi. Lubię Contadora. Lubię Froome’a, jest najlepszy w Wielkich Tourach. Kolumbijczycy są imponująco mocni. Kolarstwo jest teraz bardzo ciekawe.

Czy w twoich oczach Lance Armstrong jest siedmiokrotnym zwycięzcą Tour de France?

To trudne pytanie. To niedobrze, że po tych wszystkich latach nie ma zwycięzcy. To źle dla historii, dla Tour de France. Słyszałem wiele historii o Lancie. Nie znam odpowiedzi, nie jestem sędzią.

Co myślisz o jego powrocie w 2009 i 2010 roku?

Jak kończysz karierę, to powinieneś bardzo mocno przemyśleć ewentualny powrót. Ja nigdy nie chciałem wracać. Pamiętam gdy Miguel Indurain odszedł i ONCE oferowało mu 12 milionów euro za trzyletni kontrakt, a on powiedział „Nie. Długo myślałem o emeryturze i jak kończę, to kończę.”. Szanuję to.

Myślałeś kiedyś o karierze dyrektora sportowego?

Nie. To za dużo czasu w samochodzie, daleko od domu. 300 dni w roku w trasie. Wolę jeździć na rowerze niż patrzeć na innych. No i preferuję wstawanie we własnym łóżku.

Jak chciałbyś zostać zapamiętany? Co będzie twoją spuścizną?

Ważne jest, żeby ludzie zawsze uważali, że byłeś fair. Duch sportu i uczciwość zawsze są pierwsze.

 

Poprzedni artykułLanda poszuka odkupienia w jubileuszowym Giro d’Italia
Następny artykułOcena drużyn World Tour 2016 – Katusha
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
yorg
yorg

Pamiętam jego walkę z Pantanim,uważam ten etap za najpiękniejszy w TdF.

Rafał nie-Majka
Rafał nie-Majka

Ale dlaczego jednych dopingowiczów się skreśla a innych promuje?