fot. ASO

Tegoroczny sezon dopiero nabiera rumieńców, a kolarskie transferowe okienko niedawno zostało zamknięte. Warto jednak spojrzeć na te nazwiska, które za kilka miesięcy będą pojawiać się w plotkach…

Vincenzo Nibali (Astana)

O zainteresowaniu ze strony Treka mówiło się już wcześniej, a po dojściu do drużyny mocnego sponsora (Segafredo) sprawa zapewne powróci w lipcu. Do gry jednak może też wejść Bjarne Riis, który ma ruszyć ze swoim nowym projektem do którego będą pompowane pieniądze z Półwyspu Arabskiego, a po cichu na zatrudnienie zwycięzcy wszystkich trzech Grand Tourów liczy również Lampre – Merida. Wydaje się więc przesądzone, że „Rekin” nie zostanie w Astanie i zmieni otoczenie, gdzie dostanie swój ostatni gwiazdorski kontrakt w karierze.

Geraint Thomas (Team Sky)

Walijczyk ma już dwa znaczące sukcesy w tym roku – obrona tytułu w Volta ao Algarve i zwycięstwo w Paryż – Nicea. W trakcie, gdy część z jego klubowych kolegów borykała się z chorobami „G” wyrobił sobie mocną pozycje tuż za Chrisem Froomem jeśli chodzi o liderów na etapówki.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że z grupy odszedł Richie Porte dla Thomasa utworzyła się sytuacja idealna. Pozycja Froome’a jest niepodważalna więc można założyć, że chcąc realizować własne ambicje „G” będzie szukał ucieczki do innej ekipy po sezonie. Mając 29 lat będzie świetnym rozwiązaniem dla co najmniej kilku ekip z World Touru, ale nie można wykluczyć, że zwycięzca „Wyścigu ku słońcu” pozostanie w dotychczasowym miejscu.

Andrew Talansky (Cannondale)

Wartość rynkowa Amerykanina powoli spada. Spora doza pecha połączona z dużą ilością kraks spowodowała, że Talansky nie ma zbyt wiele ciekawych wyników w swoim CV. Łatka „młodego i zdolnego” tez powoli przestaje mieć rację bytu, bo kolarz Cannondale ma 27 lat i wypadałoby mieć czym się pochwalić. Być może kolarz o polsko brzmiącym nazwisku zdecyduje się pójść śladami Dana Martina i po odejściu z obecnej grupy zacznie osiągać lepsze rezultaty.

Taylor Phinney (BMC)

Phinney w grupie Jima Ochowicza jest od początku zawodowej kariery i zawsze był ważnym ogniwem drużyny. Ciężka kontuzja jednak również zahamowała jego rozwój, ale problemy zdają się być już za nim. Jego kontrakt kończy się wraz z sezonem 2016, ale biorąc pod uwagę, że Tejay van Garderen zdecydował się przedłużyć umowę to wszystko wskazuje na to, że Phinney również nigdzie się nie wybierze. Zwłaszcza, że Philippe Gilbert również ma umowę do końca tego roku…

Philippe Gilbert (BMC)

W tym przypadku pozostanie w grupie jest mniej oczywiste niż u Phinneya. Belg ma już 33 lata i „młodszy” nie będzie, a za jego plecami rośnie mu konkurencja w postaci Grega van Avermaeta, który prędzej czy później zajmie jego miejsce.

Klasa Gilberta jest oczywiście poza dyskusją, ale były mistrz świata nie osiąga już tak porywających rezultatów. Mówiło się o zainteresowaniu ze strony Lotto – Soudal, ale ciężko przewidzieć, czy jedna z najdłużej działających grup zawodowych będzie w stanie sprostać wymaganiom finansowym kolarza BMC.

Michael Matthews (Orica GreenEdge)

Prawdopodobnie najbardziej gorące nazwisko na kolarskim rynku. Początek sezonu „Bling” ma świetny i nic nie wskazuje na to, żeby ten trend miał się odwrócić w dalszej części sezonu. W Orice Matthews ma niepodważalną pozycję, ale czy po doskonałym wprowadzeniu swojego wychowanka do światowego peletonu będą w stanie go utrzymać? Całkiem możliwe, że Australijczyk będzie miał spore wymagania finansowe, a gwiazdorski kontrakt będą mogli mu zapewnić tylko w Sky lub Katushy…Cadel Evans zakończył karierę, Simon Gerrans już też ma bliżej niż dalej do emerytury, a Matthews to w tej chwili najlepszy zawodnik z Antypodów. Na brak ofert nie powinien narzekać.

 

Jasper Stuyven (Trek – Segafredo)

Przypadek Stuyvena jest dość ciekawy. Belg zanotował fantastyczne zwycięstwo w Kuurne – Brussels – Kuurne i pokazał, że w amerykańskiej ekipie może istnieć życie bez Fabiana Cancellary. Wydaje się więc, że Stuyven będzie naturalnym następcą „Spartakusa” w Treku. Istnieje też możliwość, że zainteresowanie wyrazi Lotto – Soudal, które ma w swoich szeregach wielu młodych, zdolnych Belgów, a obecny kolarz Treka mógłby tylko wzmocnić siłę rażenia w klasykach.

John Degenkolb (Giant – Alpecin)

Niemiec jest wyłączony do maja ze względu na kontuzje odniesione w wypadku podczas treningu z początku sezonu. To nie pozwoli mu bronić tytułów z San Remo i Roubaix, ale jego pozycja wydaje się być niepodważalna. Po odejściu Marcela Kittela do Etixxu Niemiec jest wraz z Tomem Dumoulinem i Warrenem Barguilem liderem całej grupy, a nawet pomimo ciężkich obrażeń szefostwo ekipy proponuje przedłużenie kontraktu.

Nicholas Roche (Sky)

Irlandczyk zwiedził już kilka grup zawodowych i chyba w Sky znalazł swoje miejsce. Grupa go docenia za umiejętność poświęcania się dla liderów, a do tego Roche jest już pogodzony z tym, że raczej nie wygra już Tour de France. Wszystko wskazuje więc na to, że nowa umowa dla Roche’a jest kwestią czasu.

Rohan Dennis (BMC)

Tańszy od Nibalego i Thomasa, młodszy od obu – oprócz walorów sportowych to ogromna zaleta Australijczyka. Były rekordzista świata w jeździe godzinnej spędził już 2,5 roku w BMC i wydaje się, że to najwyższy czas na zmianę otoczenia. Dennis to kolarz wokół którego można zbudować całą drużynę i zapewne nie będzie brakować chętnych by mu taką pozycję zaproponować.

Greg van Avermaet (BMC)

Ciągle w cieniu Gilberta i Boonena. Często drwiono z Belga w podobny sposób jak z Petera Sagana, bo ilość „dobrych miejsc” w karierze van Avermaeta jest dość pokaźna, ale przede wszystkim brakowało zwycięstw. Wciąż nie ma na koncie żadnego monumentu, ale ostatnie sukcesy w Omloop Het Nieuwsblad i Tirreno – Adriatico pokazują, że Belg jednak ma dar do zwycięstw. To też gotowy kolarz do bycia liderem na wszystkich wiosennych klasykach i co najmniej kilka grup może być zainteresowanych jego usługami.

Bauke Mollema (Trek-Segafredo)

Holender jest bardzo solidnym kolarzem walczącym w klasyfikacji generalnej. Chociaż zwycięstw na jego koncie za wiele nie ma (najważniejszymi są etap hiszpańskiej Vuelty i klasyfikacja generalna Tour of Alberta), to równa forma kolarza Trek-Segafredo jest dość imponująca – czwarta lokata w Vuelta a Espana 2011, szósta w Tour de France 2013 czy siódma w zeszłorocznej Wielkiej Pętli. W tym roku wysoki kolarz zdążył już zająć trzecie miejsce w Ruta del Sol i dziewiąte w Tirreno-Adriatico (chociaż można przypuszczać, że byłby wyżej, gdyby nie odwołano królewskiego etapu). Trek-Segafredo podobno już rozpoczął rozmowy z Holendrem, który może liczyć na kolejne dwa lata w amerykańskiej ekipie.

Inni „wolni agenci”:

Moreno Hofland, Luke Durbridge, Ben Hermans, Matthew Goss, Leigh Howard, Johan Vansummeren, Gianni Meersman, Sep Vanmarcke, William Bonnet, Maxime Bouet, Peter and Martin Velits, Tom Boonen, Lars Boom, Simon and Adam Yates, Wout Poels oraz, jeśli Oleg Tinkov zrezygnuje z kolarstwa, cała ekipa Tinkoff.

źródło: cyclingnews

Poprzedni artykułVERVA Activejet i CCC Sprandi Polkowice w Tour de Suisse 2016!
Następny artykułTom Dumoulin musi odpuścić start w Mediolan-Sanremo
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments