Zawodnicy BMC oraz Sky uzyskali niemalże identyczne rezultaty w jeździe drużynowej na czas. Różnica dzieląca obie ekipy wyniosła zaledwie 0.6 sekundy. Co przed dniem przerwy powiedzieli główni aktorzy dzisiejszego widowiska?

Samuel Sanchez (BMC):

Jestem kimś w rodzaju doradcy dla Tejaya van Garderena, ponieważ ten Tour przypomina wyścig z 2011 roku kiedy wygrał Cadel Evans, a ja również się ścigałem. Jakiekolwiek byłyby statystyki, Tejay jest w niesamowitej formie. Trzeba pamiętać, że najważniejsza część wyścigu wciąż jest przed nami. Pireneje będą przystawką, a Alpy głównym daniem. Pierwszy dzień w górach przyjdzie od razu po dniu przerwy, a to sprawi, że wspinaczki będą ekstremalnie ciężkie. Minęło już dwadzieścia dni od kiedy widzieliśmy wysokie góry, a La Pierre-Saint-Martin nie jest tylko „kolejną górką”. Sam podjazd jest ciężki, a przy okazji temperatura i wilgotność są bardzo wysokie…

Tejay van Garderen (BMC):

To niesamowite uczucie – wygrać jako drużna. W pierwszym tygodniu zdaliśmy wiele egzaminów. Świetnie się czujemy przed wjazdem w Pireneje, ale to dopiero góry będą prawdziwym testem. W Pirenejach zobaczymy kto jest w wystarczająco wysokiej formie, by wygrać Tour, a w Alpach kto zachował wystarczająco dużo sił by zwyciężyć. Jak widzieliśmy na Dauphine, jeśli chodzi o fizyczne możliwości jestem dość blisko Froome’a, ale dopiero trzeci tydzień rozstrzygnie o wygranej. Tour jest jak maraton, a my nie jesteśmy nawet blisko końca. Nie wiem czy powinienem znajdować się na liście zwanej „Wielka Piątka”. „Fantastyczna czwórka” to irytujące określenie, ale ci goście wygrali Wielkie Toury, a my zajmowaliśmy jedynie „dobre miejsca” w tych wyścigach. Media mniej o mnie mówią, ale to nie oznacza, że jestem przygaszony czy nie zamierzam walczyć.

Christopher Froome (Sky):

Bardzo byśmy chcieli wygrać dzisiejszy etap, ale nie możemy być niezadowoleni z naszego występu. Oczekiwałem podobnej jazdy od Sky i BMC. Różnica sześciu dziesiątych sekundy… Nie wiem gdzie to straciliśmy i gdzie nastąpiła pomyłka. Pod koniec wszyscy widzieli, że Nicolas Roche miał lekkie problemy, ale taka jest natura drużynowej jazdy na czas. Dał z siebie tak wiele! BMC pojechało lepiej i tyle. Pierwszą część przejechaliśmy lepiej niż mogliśmy sobie wymarzyć. Nic nie straciłem, a nawet zyskałem trochę przewagi przez pierwszy tydzień. To ustawia nas w bardzo dobrej pozycji – presja nie jest na moich barkach. Teraz to rywale muszą nadrabiać. Moja taktyka może być bardziej defensywna niż się spodziewałem. Nie myślałem, że Vincenzo Nibali będzie miał tak dużą stratę po pierwszym tygodniu. Szczerze mówiąc myślałem, że to właśnie on będzie miał największą przewagę przed Pirenejami.

Daniel Teklehaimanot (MTN-Qhubeka):

Jak na drużynową jazdę na czas trasa była bardzo ciężka. Bałem się tego etapu, bo w ostatnich dniach uciekałem, ale chciałem dać z siebie wszystko dla drużyny. Noszenie koszulki w grochy na początku drugiego tygodnia jest wspaniałe. Chcę wciąż ją mieć, więc po dniu odpoczynku będę starał się atakować i zbierać kolejne punkty.

Poprzedni artykułBielawska i Wangin mistrzami Polski juniorów młodszych ze startu wspólnego
Następny artykułMikołaj Jurkowlaniec wygrał Szosowy Klasyk w Szklarskiej Porębie
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments