ALBERTO CONTADOR AND ANDY SCHLECK ON STAGE TWENTY

Contador powinien poczekać, czy nie? To pytanie przewija się do dziś podczas rozmów kibiców o Tour de France 2010. Niewykluczone, że inne zachowanie El Pistolero na podjeździe pod Port de Bales mogłoby zmienić wynik całej imprezy.

Jeszcze przed rozpoczęciem Wielkiej Pętli wszyscy zapowiadali wielki pojedynek dojrzewającego sportowo Andego Schlecka i broniącego tytułu Alberto Contadora. Jak się później okazało, pojedynek tych dwóch doskonałych górali był jednym z najbardziej elektryzujących pojedynków w ostatnich latach.

Wszystko zaczęło się prologiem w Rotterdamie. Tradycyjnie, pierwszym liderem został Fabian Cancellara, który o 10 sekund wyprzedził Tonego Martina i o 20 sekund Davida Millara. Sporo czasu nad najgroźniejszymi zyskał Contador, który o ponad pół minuty wyprzedził obu braci Schleck.

W związku ze startem wielkiej pętli w Holandii pewne było, że już w pierwszym tygodniu klasyfikacja generalna może się nieco ułożyć. Co prawda drugi, płaski etap padł łupem Alessandro Petacchiego, jednak już trzecia odsłona rywalizacji wprowadziła nieco zamieszania. Po zwycięstwo po solowej akcji pojechał Sylvain Chavanel, a peleton… zaprotestował w końcówce, ze względu na zbyt śliski zjazd (prawdopodobnie rozlany olej) z Col du Rosier, kilkanaście kilometrów przed metą w Spa.

fabek

Na kolejnym, czwartym etapie, peleton mocno się poszarpał. Wszystko ze względu na odcinki brukowe, przez które przebiegała trasa wtorkowego etapu. Odcinek kończący się w miejscowości Arenberg był pierwszym poważnym triumfem ekipy Saxo Bank, mimo, że zwycięzcą został Thor Hushovd. Andy Schleck, z ogromną pomocą Spartakusa, zdołał dojechać do mety w pierwszej, sześcioosobowej grupce, zyskując nad Alberto Contadorem minutę i 13 sekund. Niestety, kilkadziesiąt kilometrów przed metą upadek zaliczył Frank Schleck, który z powodu złamania obojczyka musiał wycofać się z wyścigu. Według niektórych koneserów kolarstwa, dzięki temu jego młodszy brat pojechał tak znakomity wyścig.

Frank_Schleck_1674041c

Po nerwowym początku, przyszedł czas na 3 dni spokojnej, lecz szybkiej jazdy. Na łatwych, płaskich etapach kolejną szansę pokazania się otrzymali sprinterzy. Doskonale wykorzystali to Ale Jet i Mark Cavendish, którzy przed pierwszym wjazdem w góry mieli już wygrane po 2 etapy.

W nieco pochmurną sobotę 10 lipca, na kolarzy czekał pierwszy, stosunkowo ciężki etap do Station des Rousses. Na ostatnich kilometrach do pokonania były dwie premie górskie drugiej kategorii, które miały zdecydować o zwycięstwie. Jak się okazało, faworyci postanowili oszczędzić siły, co skrzętnie wykorzystał Sylvain Chavanel, odnosząc swoją drugą victorię.

Następnego dnia nie było już jednak tak spokojnie. Na zakończenie trzeciego tygodnia, zawodnicy musieli uporać się z trzema podjazdami w końcówce, z których ostatni prowadził do mety w Morzine – Avoriaz. Zabawa rozpoczęła się na pierwszej wspinaczce pod Col de la Ramaz, gdzie z peletonu odpadła połowa stawki. Wówczas było już pewne, że kibice będą mogli oglądać pierwszy wielki pojedynek górali w 97 edycji Tour de France. Co prawda przez większość finałowej rozgrywki kontynuowana była selekcja od tyłu, jednak w końcówce na atak zdecydował się Andy Schleck. Na akcję Luksemburczyka zdołał odpowiedzieć tylko Samuel Sanchez, ale i Hiszpan nie był w stanie zatrzymać marszu zwycięzcy klasyfikacji młodzieżowej z ubiegłego roku po pierwsze zwycięstwo w Grande Boucle.

Andy_Schleck_sejrer_457955a

Po pierwszej kolarskiej uczcie przyszedł czas na dzień przerwy, spędzony w Morzine. Nie był to jednak koniec przeprawy przez Alpy. Już podczas 10 etapu, przed kolarzami srożyły się 4 ciężkie podjazdy (2x pierwszej kategorii, 1x drugiej i 1x poza kategorią), z których trzy znajdowały się na samym początku etapu. Tak, jak można było się spodziewać, do przodu wyrwała się czternastoosobowa grupka, która wypracowała sobie kilkuminutową przewagę. Mimo to, na znajdującym się ponad 30(!) kilometrów przed metą podjeździe pod Col de la Madeleine, Schleck i Contador postanowili udowodnić swoją wyższość nad rywalami. Dwóch doskonałych wspinaczy postanowiło wspólnie odjechać od reszty stawki, dając jej jasno do zrozumienia, kto w tym wyścigu rządzi. Ostatecznie w Saint-Jean-de-Maurienne po wygraną sięgnął Sandy Casar, a wielka dwójka wpadła na metę tylko 2 sekundy później. 52 sekundy do zwycięzcy stracił Samu Sanchez, a 2 minuty i 7 sekund pierwsza grupka faworytów, w której dojechali Joaquim Rodriguez, Levi Leipheimer, Robert Gesink i niezniszczalny Jens Voigt, a jeszcze 3 sekundy później na metę wpadł Denis Menchov. Pozostali zawodnicy stracili co najmniej 2:50. Tym samym Andy Schleck po raz pierwszy założył żółtą koszulkę lidera wyścigu.

made

Alpejskie wojaże zakończono etapem do Gap. Na 11 dzień ścigania, organizatorzy przygotowali jednak nieco łatwiejszą trasę, wręcz wymarzoną dla uciekinierów. Tym samym 11 etap przypadł Portugalczykowi Sergio Paulinho. Kolejny dzień również był spokojniejszy, ze względu na płaski profil trasy. W masowym sprincie po wygraną sięgnął rozpędzony Cavendish, który nie miał zamiaru odpuszczać walki o zieloną koszulkę.

Na tym skończył się odpoczynek czołówki klasyfikacji generalnej. Wjazd peletonu w Masyw Centralny był jednoznaczny z kolejnym, ciężkim odcinkiem do pokonania. W pochmurny piątek, kolumna wyścigu zmierzała do Mende, by zakończyć 13 etap na szczycie Mont Jalabert. Na finałowym, 3 kilometrowym podjeździe o średnim nachyleniu oscylującym w granicach 10%, zaatakował Contador, do którego dołączył Joaquim Rodriguez, który później przekraczał linię mety z rękoma w powietrzu. Dzień słabości zanotował za to Schleck, który na metę wpadł 10 sekund po dwójce przybyszy z półwyspu Iberyjskiego.

JOACHIN RODRIGUEZ ATTACKS ON STAGE TWELVE OF THE TOUR DE FRANCE

Następnego popołudnia przyszedł czas na kolejny etap transferowy. Choć wydawało się, że scenariusz inny niż finisz całego peletonu jest niemożliwy, na atak zdecydował się Alexander Vinokourov, który wygrał z kilkunastoma sekundami przewagi.

Jak się później okazało, był to tylko przedsmak tego, co działo się w ostatnim dniu drugiego i przez cały trzeci tydzień, podczas przepięknej potyczki El Pistolero i młodszego z luksemburskich braci. Wszystko zaczęło się podczas etapu do Ax 3 Domains. Co prawda odpuszczona została ucieczka, a po zwycięstwo sięgnął Christophe Riblon, jednak to co działo się z tyłu, przeszło do kolarskiej historii. Kiedy po selekcji na podjeździe pod Port de Pailheres i na pierwszych kilometrach finałowej wspinaczki pod Ax 3 Domains bez pomocników zostali wszyscy faworyci, dwóch najlepszych kolarzy tego wyścigu postanowiło zwracać uwagę tylko na siebie. Obaj byli na tyle pewni swojej mocy, że pozwalali sobie na stójki, połączone ze spojrzeniami głęboko w oczy. Całą sytuację wykorzystała dwójka Sanchez – Menchov, która odrobiła kilkanaście sekund. Nie miało to jednak wrażenia na nikim. Wszyscy byli pod wrażeniem łatwości, z jaką dwójka największych, po stracie 200 metrów, była w stanie jednym przyspieszeniem dojść rywali i nawet ich wyprzedzić (jeśli któryś z nich postanowił przeciągnąć atak).

Schleck-Contador-3

Nikt się nie spodziewał, że następnego dnia Andy Schleck straci żółtą koszulkę lidera. Na 16 etapie, kończącym się w Luchon, tradycyjnie odpuszczona została ucieczka, w której skład wchodził Thomas Voeckler, późniejszy triumfator. Nie to było jednak najważniejsze. Mający 31 sekund przewagi Schleck wiedział, że jest to jedna z ostatnich szans, by zyskać kilka sekund nad lepiej jeżdżącym na czas Contadorem. Kiedy przyszedł moment ataku, w momencie zmiany przełożenia, z przedniej zębatki Luksemburczyka spadł łańcuch. Po kilku sekundach, obok lidera przemknął Pistolero, który zwietrzył szansę przejęcia maillot jaune. Poddenerwowany Schleck zrobił wszystko, by w końcówce podjazdu pod Port de Bales, gdzie cało zajście miało miejsce, odrobić stracony dystans. Na nic to się jednak zdało. Contador, wraz z Sanchezem i Menchovem, zdołał zyskać 39 sekund, co pozwoliło mu zostać nowym liderem.

Yellow jersey of Overall leader, Luxembourg's Andy Schleck (R) looks at his chain as he rides with Spain's Alberto Contador (2ndL), Belgium's Jurgen Van den Broeck (L) and Kazakh's Alexandre Vinokourov (C)  in the 187 km and 15th stage of the 2010 Tour de France cycling race run between Pamiers and Bagneres-de-Luchon on July 19, 2010.   AFP PHOTO / JOEL SAGET

We wtorek, podczas ostatniego etapu przed dniem przerwy, nie doszło do większych przetasowań. Trasa ułożona pod uciekinierów spełniła swoje zadanie, gdyż triumf na swoim koncie zapisał Pierrick Fedrigo.

W czwartkowy, kolejny pochmurny dzień, doszło do ostatniego, bezpośredniego pojedynku dwóch wielkich 97 edycji Tour de France. Ostatni górski etap, prowadzący przez Col de Marie – Blanque i Col du Soulor kończył się na szczycie legendarnego Col du Tourmalet. Dojazd do podnóża ostatniej góry był zgodny z tradycyjnym scenariuszem – odjechała ucieczka, która została doścignięta, a drużyny zainteresowane rozegraniem etapu na swoją korzyść dokonały dużej selekcji. Na 11 kilometrów przed metą rozpoczęła się prawdziwa wojna. Tak jak można było się spodziewać, na atak zdecydował się zmobilizowany Schleck, a na jego przyspieszenie zdołał odpowiedzieć jedynie lider Contador. Dwójka wspaniałych z dziecinną łatwością odjechała pozostałym, rozpoczynając po raz kolejny swój własny wyścig. Wielokrotnie obaj atakowali się nawzajem, jednak żaden z nich nie był w stanie odskoczyć rywalowi. Ostatecznie razem wpadli na metę, a drugie etapowe zwycięstwo, którego smak był niezwykle gorzki, odniósł Luksemburczyk.

tourma

Po płaskim etapie do Bordeaux, który znów przypadł Cavendishovi, przyszła pora na czasówkę. Choć nikt nie dawał żadnych szans Schleckowi, ten przez połowę dystansu walczył o odrobienie ośmiu sekund straty. W końcówce jednak Contador udowodnił, że w samotnej walce z czasem to on jest górą, pokonując swojego rywala o 31 sekund. Co ciekawe, obaj zajęli niskie pozycje, a do 2 minut w generalce swoją stratę zmniejszył Denis Menchov. Kiedy do końca wyścigu został już tylko etap przyjaźni, przewaga El Pistolero nad Schleckiem wynosiła 39 sekund. Dokładnie tyle, ile zyskał w Luchon.

itt

W gwoli ścisłości dodam, iż na Polach Elizejskich najlepszy okazał się… Mark Cavendish.

Jak wiadomo, po długim dochodzeniu, z powodu naruszenia (w stopniu minimalnym, nie pomagającym w jeździe) przepisów dopingowych przez Contadora, zwycięstwo w Tour de France 2010 zostało przekazane Schleckowi. Nie to jednak wszyscy będziemy pamiętać. Bez wątpienia, dwójka zdecydowanie najlepszych wówczas górali, swoją epicką rywalizacją porwała tłumy. Ataki, brak większej kalkulacji, ambicja i walka do upadłego – wszystko to można było obserwować podczas największego pojedynku tytanów we wszystkich edycjach Wielkiej Pętli XXI wieku. Co więcej, każdy kibic ma w pamięci to, że obu zawodników dzieliła różnica 39 sekund wynikająca z problemów sprzętowych. Obym się mylił, ale wydaje mi się, że jeszcze przez lata nie będziemy świadkami tak elektryzującej Grande Boucle.

12

Czołowa 10 Tour de France 2010:

1. Alberto Contador

2. Andy Schleck +39”

3. Denis Menchov +2’01”

4. Samuel Sanchez +3’40”

5. Jurgen Van den Broeck +6’54”

6. Robert Gesink +9’31”

7. Ryder Hesjedal +10’15”

8. Joaquim Rodriguez +11’37”

9. Roman Kreuziger +11’54”

10. Chris Horner +12’02”

Klasyfikacja punktowa – Alessandro Petacchi

Klasyfikacja górska – Anthony Charteau

Klasyfikacja młodzieżowa – Andy Schleck

fot. thetimes.co.uk, telegraph.co.uk, politiken.dk, bike198.com, theepochtimes.com, cyklomaniacy.pl, velonews.com

Poprzedni artykułZapowiedź 26. Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków
Następny artykułTrzy tygodnie szans dla Orici-GreenEdge
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments