Przemyslaw_Niemiec_Jakub_Holysz– Ilość emocji, szybkość akcji czy entuzjazm kibiców przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Polecam każdemu! – mówi Jakub Hołysz, który przejechał królewski 6. etap Tour de Pologne w wozie Lampre-Merida. Zrobił to, by wspomóc leczenie 8-letniej Klaudii Pająk z Pisarzowic, rodzinnej miejscowości Przemysława Niemca. – Gdyby nie ten szczytny cel, mimo zainteresowania kolarstwem, nie wziąłbym udziału w licytacji.

– Przejazd 6. etapu Tour de Pologne w wozie Lampre-Merida utwierdził mój ogromny szacunek dla kolarzy. Oglądając to wydarzenie od środka, bardzo łatwo zauważyć ogrom trudu i poświęcenie zawodników i całej ekipy. Zdecydowanie prawdziwe wydaje się wtedy powiedzenie Marco Pantaniego, że „nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem” – podkreśla Jakub Hołysz. Wygrał on licytację przejazdu królewskiego etapu TdP w wozie technicznym organizowaną dla 8-letniej Klaudii Pająk, która od 2011 r. dzielnie walczy z nowotworem złośliwym (neuroblastoma), a jej leczenie wymaga bardzo kosztownej terapii w Niemczech. – Przede wszystkim chciałem pomóc Klaudii. Gdyby nie ten szczytny cel, mimo zainteresowania kolarstwem, nie wziąłbym udziału w licytacji – mówi jej zwycięzca, który wpłacił na konto dziewczynki 3800 zł.

Nagroda sprawiła mu wielką radość. – Jestem niezwykle zadowolony z przebiegu akcji. Przed etapem byłem przygotowany na różne możliwe wydarzenia, jednak ilość emocji, szybkość akcji czy entuzjazm kibiców przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Polecam każdemu! – podkreśla Jakub Hołysz. Co zaskoczyło go najbardziej? – Największym zdziwieniem była dla mnie niezwykle ciepła i rodzinna atmosfera, która panuje w ekipie Lampre-Merida, a także w całym peletonie. Wszyscy doskonale się znali, byli do siebie serdecznie nastawieni i nawet w trudnych momentach chętnie sobie pomagali – mówi. – Solidność klamek naszego samochodu sprawdzał m.in. Chavanel czy Hutarowicz. Było także wiele wzajemnych żartów i zabawnych sytuacji, mechanicy w wozach urządzali sobie wojny na bidony z wodą, a kolarze z grupetto pomimo trudów wesoło podchodzili do swojej niedoli – dodaje.

Grande Niemek!

Jak się okazuje, rola zwycięzcy licytacji nie ograniczała się jedynie do biernej obserwacji. – Już na samym początku, tuż po starcie honorowym, kolarzy zaskoczyła ulewa, z powodu której biegałem wraz z mechanikiem Sergio od wozu do kolarzy, by mogli założyć przeciwdeszczowe pelerynki – wspomina Hołysz. Orlando Maini, dyrektor sportowy Lampre-Merida, powierzył mu także inne obowiązki. – Po starcie ostrym miałem za zadanie wypisywać numery kolarzy z ucieczki podawane przez radio wyścigu, a w dalszych fazach etapu udało mi się wręczyć kolarzom kilka bidonów. Ku mojemu zdziwieniu, jest to niezwykła sztuka! – zaznacza triumfator akcji organizowanej przez Merida Polska, dystrybutora jednej z czołowych marek rowerów na świecie.

Jak przyznaje, podczas 6. etapu Tour de Pologne kolarzom Lampre-Merida dopisywało szczęście, uniknęli oni upadków czy problemów technicznych, jednak załoga wozu ekipy rozważała także mniej korzystne scenariusze. – Ogromne napięcie pojawiło się w samochodzie, gdy przez radio wyścigu usłyszeliśmy informację o poważnym upadku jednego z kolarzy. Nasz mechanik Sergio podczas dojazdu na miejsce zdarzenia był już w połowie poza wozem, gotowy do udzielenia pomocy. Jak się jednak później okazało, wypadek nie dotyczył naszego zawodnika – tłumaczy Hołysz. Jako najciekawszy fragment wyścigu bez wahania wskazuje końcówkę etapu. – W pełnym napięciu oczekiwaliśmy na to, co się wydarzy za plecami Rafała Majki, zadając sobie pytanie, czy Przemek Niemiec sobie poradzi. Wiele radości wywołała w wozie informacja, że Przemek był piąty, co dyrektor sportowy skomentował słowami: „grande Niemek!”.

Najważniejszy wyścig trwa

Lider Lampre-Merida mógł skupić się podczas 6. etapu TdP wyłącznie na dobrej jeździe. – Drużyna zapewniła Przemkowi komfortowe warunki, dzięki czemu nie było potrzeby, żeby sam zbliżał się do wozu. Robili to za niego jego koledzy: Bono, Ferrari czy Mori. Zabierali dla Przemka bidony czy oddawali nam jego pelerynkę – opisuje Jakub Hołysz. Dodaje, że dyrektor sportowy udzielał kolarzowi z Pisarzowic wielu informacji i rad, korzystając z łączności radiowej. Pozostaną one jednak tajne. – Szczegóły rozmów, jak wielokrotnie podkreślał dyrektor Orlando Maini, zawsze zostają w wozie – przyznaje z uśmiechem uszczęśliwiony fan kolarstwa. Nie tylko śledzi on zmagania zawodników w światowym peletonie, ale także sam może się pochwalić zdobyciem na „szosówce” tak legendarnych podjazdów, jak Stelvio, Gavia czy Zoncolan. Podczas Tour de Pologne przypomniał sobie o nich, pokonując w wozie Lampre-Merida podjazd pod Gliczarów. – Na trasie panowała wtedy niezwykła atmosfera, niemal jak z wielkich tourów. Chłonąc ją, byłem zaskoczony, jak dużym zainteresowaniem cieszy się w Polsce kolarstwo, a także tym, jak oddanych ma kibiców – podkreśla Jakub Hołysz. – Szczególnie doskonale było odbierane w wozie wielkie wsparcie dla kolarzy Lampre-Merida. Członkowie ekipy byli tym zdziwieni, był to dla nich również powód do dumy – dodaje.

Na długo zapadną mu w pamięci także zjazdy królewskiego etapu Touru. – Nasz rekord prędkości padł podczas trzeciego zjazdu z Gliczarowa w kierunku na Białkę Tatrzańską. Goniąc kolumnę wozów, udało nam się wtedy osiągnąć prędkość niemal 120 km/godz.! Nasz wóz prowadził Orlando Maini, doskonały i obyty w peletonie kierowca, który ma na swoim koncie m.in. wielokrotny udział w Giro d’Italia. Nie było więc żadnego strachu, a jego umiejętności zapewniały duży komfort – przyznaje Jakub Hołysz. Mimo wielkich kolarskich emocji są zmagania, którym kibicuje on jeszcze mocniej. Ich bohaterką jest Klaudia Pająk. Zwycięzca licytacji przesyła jej wyrazy wsparcia. – Życzę Ci, Klaudio, wytrwałości i siły w Twoim własnym wyścigu, walce z chorobą. Wierzę, że przy wsparciu życzliwych Ci ludzi zwyciężysz! Serdecznie Cię pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki!

Więcej informacji na temat Klaudii Pająk podano na stronie internetowej klaudiapajak.pl. Osoby, które chciałyby wesprzeć leczenie dziewczynki, mogą pod tym adresem znaleźć dane subkonta Klaudii założonego przez Fundację ISKIERKA. Koszty najbliższej terapii dziewczynki w klinice w Niemczech mają wynieść 143 tys. euro. Terapia nie jest refundowana przez NFZ.

 

Informacja prasowa

Poprzedni artykułEdvald Boasson Hagen potwierdził odejście z Sky Team
Następny artykułAlberto Contador jednak pojedzie w Vuelta a Espana!
Pismak z pasji, nie z wykształcenia. Wielbiciel scoutingu i skarbów kibica. Pisze to co myśli, a nie co wypada.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments