Peter Sagan (Cannondale) w końcu nie musiał uznawać niczyjej wyższości. Niemający szczęścia Cancellara i Boonen nie stanowili dla niego zagrożenia w końcówce E3 Harelbeke, a jadący z nim Terpstra, Vandenbergh i Thomas nie byli w stanie pokonać go w sprincie. Oto co 24-letni Słowak mówił po wyścigu.
Zwycięstwo dodało pewności siebie.
– Ta wygrana jest dla mnie bardzo ważna, a fakt, że odniosłem ją pokonując bardzo dobrych kolarzy sprawia, iż to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej. Jestem bardzo zadowolony z siebie oraz z moich kolegów, którzy ciężko pracowali na ten sukces. Podczas Mediolan-San Remo cierpiałem, było mi bardzo zimno, zatem nie mogłem dać z siebie wszystkiego. Dziś rano byłem bardzo zmotywowany, aby sprawdzić się w normalnych warunkach. To był świetny start belgijskiego ścigania. Dodało mi to wiele pewności.
Kulisy przebiegu wyścigu.
– Po setnym kilometrze uczestniczyłem w kraksie razem z kolegą z drużyny- Gatto. Musiałem zmienić rower i wziąłem go od Marangoniego, ponieważ tylko on używa takiego samego rozmiaru ramy. Przez 40 kilometrów musiałem jechać na rowerze z innymi ustawieniami. Dopiero w drugiej fazie wyścigu poczułem się dobrze. Aby wygrać wyścig klasyczny trzeba jechać twardo i mieć szczęście. Cancellara dziś go nie miał.
Przebieg samej końcówki z punktu widzenia Sagana.
– W końcówce nie byłem pewny wygranej. Przez kraksę straciłem dużo energii, a na Kwaremoncie trochę zostałem i musiałem dochodzić. Wiedziałem też, że Terpstra i Thomas są w dobrej dyspozycji. Wiedziałem, że wygram dopiero wtedy, gdy po rozpoczęciu sprintu nikt za mną nie podążył– zakończył Sagan.
Foto: bettiniphoto.net
Marta Wiśniewska
Piękna walka! Brawo dla Petera, pokazał klasę! Oby więcej takich wyścigów…