Pierwszy ,krótki etap Giro del Trentino padł łupem zawodnika Ag2r La Mondiale, Maxime Boueta. Francuz zabrał się w ucieczkę i razem ze współtowarzyszami nadrobili nad peletonem prawie 7 minut. Bouet jednak uważa, że to na Pozzovivo będzie dalej jechać jego ekipa.
„Nie bardzo chcieliśmy zaczynać jakąś ucieczkę na dzisiejszym etapie, ale wyszło inaczej. Utrzymałem się na premii górskiej i wiedziałem, że będę mocny na finiszu. To było dla mnie bardzo emocjonalne przeżycie, gdy przekroczyłem linię mety. Czekałem na taki moment dwa lata, zabierałem się w kilka ucieczek, ale udało się dopiero dzisiaj. Zwycięstwo dedykuje swojemu synowi, który urodził się 3 miesiące temu.” powiedział dziennikarzom Bouet.
„Nie spodziewałem się, że będę w tak dobrej dyspozycji po wyczerpującym Critérium International. Mimo mojego zwycięstwa cała drużyna jest nastawiona na pomoc dla Domenico Pozzovivo. Te 7 minut to dużo i mało. Przed nami naprawdę dwa ciężkie etapy, na których będziemy walczyć o klasyfikację generalną. Jeśli pojutrze będę miał 4 minuty przewagi, to będzie szansa na zwycięstwo w GC.” dodał posiadacz różowej koszulki lidera.
Sporo radości polskim kibicom dostarczył najmłodszy uczestnik wyścigu, Josef Cerny (CCC Polsat Polkowice). Oto co nam powiedział po swoim życiowym sukcesie:
„To była naprawdę fajna jazda, trochę po górach, noga była i udało się finiszować na drugim miejscu. Miałem zakończyć przygodę z rowerem po juniorach, ale przygarnął mnie Wibatech, a teraz szansę dał mi Piotr Wadecki. Myślę po dzisiejszym dniu, że to była bardzo dobra decyzja dla mnie. Chciałbym utrzymać koszulkę najlepszego młodzieżowca, ale wszystko będzie zależało od ustaleń dyrektora sportowego. To bardzo piękny wyścig i jechało mi się tu naprawdę dobrze. Przed nami drużynowa czasówka, może pokusimy się o kolejną niespodziankę.”
Z Lienz Arek Waluga.
Foto: Artur Machnik
w końcu i ccc się przebiło