Mistrzostwa świata w Geelong były wymarzone dla Toma Boonena. Niestety belgijski sprinter przegapił szansę na zdobycie drugiego złotego medalu w historii, ponieważ jest w trakcie rehabilitacji po operacji kolana. Boonen wygrał mistrzostwa w Madrycie w 2005 r. na podobnej trasie jak w Geelong.
„Masz tylko dwie lub trzy szanse w życiu aby być mistrzem świata. To chyba była moja druga szansa,” przyznał Boonen w wywiadzie dla Sporza.
„Spekulować jest zawsze łatwo, ale gdybym był w dobrej formie na pewno przyjechał bym w pierwszej grupie,” powiedział. „Czy byłbym w stanie wygrać, to już inna kwestia.”
Zawodnik QuickStep nie oglądał większej części wyścigu, ponieważ startował w Circuit Franco-Belge. „Widziałem tylko ostatnie dwa kilometry. A potem retransmisję. Nie jestem rannym ptaszkiem,” powiedział z uśmiechem Belg.
Belgijski zawodnik powiedział, że cieszy się ze zwycięstwa Thora Hushovda. „On zasługuje na tytuł mistrza świata”. Obaj kolarze mieszkają w Monako i Boonen pospieszy z gratulacjami dla Hushovda pod koniec tygodnia.
Wyścig Franco-Belge był pierwszym startem Boonena od czerwcowego wypadku w Tour de Suisse. Chodź pierwsze trzy etapy kończyły się masowym sprintem, w żadnym z nich nie brał udziału oraz nie wystartował do ostatniego odcinka.
“Dobrą wiadomością było to, że kolano już nie boli. Mogę wrócić do domu z dobrym samopoczuciem. Złą wiadomością jest że podczas opadów deszczu w sobotę, odczuwałem psychiczny lęk przed upadkiem. To trochę potrwa, za nim to uczucie minie.”
Boonen będzie kontynuował swój kalendarz wyścigowy na jesień, jednak nie spodziewa się, ani nie oczekuje żadnego zwycięstwa w tym sezonie. „W przyszłym tygodniu pojadę Paryż-Tours. Jednak po prostu znajduję się tam na liście startowej, jeśli ukończę będę zadowolony. Chodzi o to żeby przed zimą trochę się zmęczyć.”